Fani "GieKSy" mobilizują się na sobotę. Wiedzą, że ich wsparcie może być tym czynnikiem, który przeważy na stronę zespołu Dariusza Dudka. Ale nie tylko ten sezon pokazuje, że z rolą gospodarza GKS niezbyt sobie radzi. Z szesnastu meczów u siebie wygrał tylko jeden, osiem remisując. A Bytovia poza domem odniosła dwa razy więcej zwycięstw (cztery) niż u siebie. - Katowice nie mogą u siebie odpalić i ten aspekt braliśmy jako plus dla nas - mówi obrońca Bytovii, a jednocześnie grający asystent Adriana Stawskiego Krzysztof Bąk.
Katowiczanom do utrzymania wystarczy punkt, więc istnieje prawdopodobieństwo, że nie rzucą wszystkiego na szalę. - Historia piłki uczy, że jak jakiś zespół wychodzi na boisko z myślą o remisie, to na ogół przegrywa. Z naszego punktu widzenia może to być dobre jeśli Katowice zagrają zachowawczo, z obawą o wynik. Nie mogą sobie pozwolić na zbytnie ryzyko, z drugiej strony nie mogą stać bezczynnie, bo jedna akcja, po której zdobędziemy bramkę sprawi, że spadną z ligi. Obojętnie więc w której minucie, ważne żebyśmy strzeli jednego gola więcej - podkreśla Bąk.
Bytovię urządza tylko jeden scenariusz. - Do Katowic jedziemy ze świadomością, że wyłącznie zwycięstwo coś nam daje, z drugiej strony trzeba też śledzić co się dzieje w meczu Raków Częstochowa - Wigry Suwałki, więc nie wszystko od nas zależy. Wigry nie mogą wygrać, Katowice też, my natomiast musimy. Co by nie myśleć, uważam, że jednak większa presja będzie na GKS-ie, gdyż nas już dawno wszyscy skreślili. Przed sezonem skazywano Bytovię na spadek, nie wiadomo było, czy w ogóle przystąpimy do rozgrywek. Prezesi, trenerzy, ludzie związani z klubem stanęli na wysokości zadania, dzięki temu możemy walczyć o 1 Ligę dla Bytovii. Tymczasem GKS miał bić się o awans, tam jest większe ciśnienie na wynik. Szanse rozkładają się 50 do 50 - przyznaje obrońca "Czarnych Wilków".
Ciśnienie wokół tego meczu trudno do czegoś porównać. Na stronie Bytovii możemy przeczytać o ostatniej misji, w szeregach "GieKSy" od kilku tygodni powtarza się słowo finał. Czas zatem na finał finałów. - Spotkanie z Chrobrym było naszym półfinale. Nie mieliśmy prawa przegrać. Wiedzieliśmy, że i tak wszystko rozstrzygnie się w Katowicach. Remis z Chrobrym nie zmienił nic w podejściu do pojedynku przeciwko GKS-owi. To nie tyle tylko, co aż 90 minut. Będzie emocjonująco dla kibiców, za to nerwowo na jednej i drugiej ławce. Ale właśnie za te emocje kochamy piłkę! - przekonuje Bąk.
W przypadku zwycięstwa Bytovia wyprzedzi GKS w tabeli. Będzie miała bowiem korzystniejszy bilans w bezpośrednich pojedynkach. Jesienią w Bytowie padł remis 2:2. GKS wyrównał wówczas w 87. minucie dzięki trafieniu Jakuba Wawrzyniaka.