1. liga - szalony styl życia

Nice 1. liga nieobliczalna była zawsze, ale to co dzieje się w tym sezonie przechodzi pojęcie. O awans do ekstraklasy walczy 11 drużyn, o utrzymanie 7. Nastroje kibiców zmieniają się z meczu na mecz, ale czy nie na to wszyscy czekamy?

Tęgie głowy w najlepszych ligach światach zastanawiają się, jak zwiększyć emocje. W ekstraklasie wprowadzono podział punktów, w Belgii system rozgrywek jest tak dziwny, że do policzenia wszystkich wariantów potrzebny jest kalkulator.

- W ekstraklasie zwiększają emocje dzieleniem punktów. W I lidze nie trzeba zwiększać. Wyobraźmy sobie multiligę z ostatniej kolejki, o awans do ekstraklasy walczy jedenaście zespołów. Dla kibica nie ma nic lepszego! Wzrost emocji zawsze zwiększa zainteresowanie – mówi Rafał Kędzior, dyrektor marketingu GKS-u Katowice.

Jasny układ

- Co z tego, że na pierwszoligowych boiskach defensywa popełnia błędy w ustawieniu, w rozegraniu nie ma idealnych podań, a zawodnicy popełniają proste błędy w przyjęciu piłki? Takie rzeczy interesują koneserów. A kibic przychodzi na stadion, żeby się dobrze bawić. 1. liga może mu to zapewnić. Z drugiej strony, opakowanie produktu, którym jest 1. liga, jest coraz lepsze. Praca u podstaw, akcje marketingowe i sponsor tytularny – to wszystko wpływa na zainteresowanie. Widać to w ogólnopolskich mediach. Artykułów o zapleczu najlepszej ligi w Polsce jest coraz więcej. To może być przełomowy sezon – uważa Kędzior.

Ale co z poziomem? Czy obraz piłkarzy kopiących się po czołach nie wpłynie na negatywny wizerunek ligi? - Kibic, który przychodzi na pierwszoligowy stadion, zawiera z zawodnikami jasny układ. Płaci za bilet, wiedząc że w zamian dostaje produkt, który pewnego poziomu nie przeskoczy. Fajerwerków nie będzie, ale wielkiego rozczarowania też nie. A bilety nie są drogie. W przypadku słabego meczu kibic nie wyjdzie ze stadionu zawiedziony, a jak dostanie wielkie emocje, to będzie szczęśliwy i przyjdzie na kolejny mecz – mówi Cezary Kowalski, dziennikarz Polsatu Sport i komentator pierwszoligowej rzeczywistości.

Co najlepiej pokazuje szaleństwo 1. ligi?

Tabela. Przed sezonem o awansie najgłośniej mówiło się w Górniku Zabrze, Podbeskidziu Bielsko-Biała, Miedzi Legnica, GKS-ie Katowice i Sandecji Nowy Sącz. Kto zajmuje pierwsze w wyścigu o ekstraklasę? Chojniczanka Chojnice. Zero logiki, ale kibice takie historie kochają. - Faworyci? Przed startem sezonu byli, ale jak patrzę na tabelę po 24 kolejkach, to nie widzę zespołu, który miałby pewne miejsce w ekstraklasie. To jest liga, która daje nadzieję. Grasz na loterii, ale cały czas brakuje ci jednej liczby do głównej wygranej. Jesteś blisko, ale musisz obejść się smakiem. W 1. lidze jest podobnie. Zespoły nie potrafią złapać serii zwycięstw – mówi Rafał Kędzior.

Styl życia

Emocje przekładają się na zainteresowanie kibiców. Nie bez znaczenia jest też infrastruktura, z roku na rok coraz lepsza. Górnik Zabrze, Podbeskidzie i GKS Tychy mają stadiony na europejskim poziomie. - To przyciąga fanów. Byłoby ich jeszcze więcej, gdyby drużyny, którym kibicują, były na szczycie tabeli. Nie ma co ukrywać, wyniki mają wpływ na frekwencję na stadionach - uważa Kędzior.

Szczególnie na tych, które najlepsze lata mają już za sobą, a beton na trybunach kruszy się z meczu na mecz. Tam kibice najbardziej potrzebują emocji. Fani szukający klimatyzowanych skyboxów, podgrzewanych krzesełek i drinków z palemką będą zawiedzeni. Na pierwszoligowych stadionach łatwiej poczuć zapach grillowanej kiełbasy. Pierwsza liga styl życia! To hasło idealnie oddaje obraz na zapleczu ekstraklasy. Błędy, bramki, emocje. Do ostatnich minut.

Boniek członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA: "Nic dzisiaj się nie może odbyć bez naszej wiedzy, bez podniesienia mojej ręki"

Więcej o:
Copyright © Agora SA