Podbeskidzie czekało 230 dni na zwycięstwo w Bielsku-Białej. "Kibice odwrócili się od nas"

To była najgorsza runda Podbeskidzia w ostatnich latach. Zespół, który miał walczyć o powrót do ekstraklasy, przez 230 dni nie potrafił wygrać meczu u siebie. To kompromitacja. Tym bardziej, że kadra zespołu z Bielska-Białej pozwala walczyć o czołowe miejsca w pierwszej lidze. - Wsparcie czuliśmy tylko w momentach, w których szło. Ja nie chcę i nie lubię takich kibiców - przyznał Damian Chmiel, pomocnik Podbeskidzia w rozmowie ze Sport.pl.

Dariusz Dźwigała nie dał rady. Miał siedem szans, ale nie potrafił wygrać w Bielsku-Białej. Nowy stadion odczarował dopiero Jan Kocian, ale łatwo nie było. Słowacki szkoleniowiec zwyciężył w swoim czwartym meczu na stadionie Podbeskidzie. Ale najpierw musiał zremisować z Pogonią Siedlce (0:0) i Górnikiem Zabrze (3:3), ale przede wszystkim zebrać ciężkie lanie od Olimpii Grudziądz (0:3).

W ostatniej chwili

Kompromitującą serię Podbeskidzie przerwało dopiero w ostatnim meczu przed przerwą zimową. Dwa gole Szymona Lewickiego dały zespołowi z Bielska-Białej pierwszy komplet punktów na własnym stadionie. Ale nawet to zwycięstwo rodziło się w bólach. W pierwszej połowie drużyna Kociana grała słabo i zasłużenie przegrywała 0:1. W przerwie coś się jednak zmieniło. Piłkarze uświadomili sobie, że mają ostatnią szansę w tym roku, żeby zrehabilitować się w oczach swoich kibiców. Podziałało.

- Nie jest łatwo podnieść się w takim momencie. W szatni było gorąco. Padły mocne słowa i na drugą połowę wyszliśmy zmotywowani do działania. Udało się. I całe szczęście, bo nie chce nawet myśleć, co działoby się na stadionie po porażce. To nie jest łatwe, ale chce o tym powiedzieć. Kibice po słabszych meczach odwrócili się od nas. Wsparcie czuliśmy tylko w momentach, w których szło. Ja nie chcę i nie lubię takich kibiców. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że graliśmy bardzo słabo, ale z drużyną trzeba być też w słabszych momentach. Tym większy mam szacunek do kibiców, którzy w nas wierzyli i nie wychodzili przed końcowym gwizdkiem ze stadionu - mówi Damian Chmiel, pomocnik Podbeskidzia w rozmowie ze Sport.pl.

Najsłabszy bilans w trzech ligach

Kibice Podbeskidzia mają jednak swoje argumenty. Biorąc pod uwagę wyniki w trzech najlepszych ligach w Polsce, to Podbeskidzie ma najgorszy bilans w meczach na własnym stadionie. Jedno zwycięstwo, cztery remisy i pięć porażek. W pierwszej lidze tylko zamykający tabelę MKS Kluczbork wygrał jeden mecz u siebie. Ma jednak sześć remisów i tylko dwie porażki. W ekstraklasie i drugiej lidze wszystkie zespoły wygrały więcej niż jedno spotkanie na własnym stadionie.

- Kluczowy był remis z Wigrami Suwałki na początku sezonu. Graliśmy dobrze, dominowaliśmy, a straciliśmy komplet punktów po stałym fragmencie gry. Na wyjeździe regularnie punktowaliśmy, ale u siebie zawsze czegoś brakowało. To nie jest tak, że nam nie zależało. Organizowaliśmy specjalne spotkania, rozmawialiśmy. Próbowaliśmy podtrzymać dobrą atmosferę, ale wyniki nie pomagały - mówi Chmiel.

Co z przedsezonowym celem?

Zatrudnienie Jana Kociana, przedsezonowe transfery i oddanie do użytku nowego stadionu nie pozostawiało wątpliwości. Podbeskidzia miało w tym sezonie walczyć o powrót do ekstraklasy. Teoretycznie cel jest jeszcze do zrealizowania, ale po pierwszej części sezonu drużyna Jana Kociana traci do miejsca dającego awans 10 punktów. - Nie rezygnujemy z walki. Nie chcę teraz mówić, że liczy się tylko awans, bo jak ktoś popatrzy na nasze wyniki, to powie, że opowiadam głupoty. Wszyscy już nas skreślili, ale w 1. lidze wystarczy kilka zwycięstw i sytuacja może się zdecydowanie zmienić. Każdy piłkarz chce grać w jak najlepszej lidze. Ja też. Przed sezonem miałem poważną ofertę z Termaliki, postanowiłem zostać w Bielsku-Białej i teraz zrobię wszystko, żeby wrócić do ekstraklasy - kończy Damian Chmiel.

Obserwuj @dwardzich22

Strzelił gola Barcelonie, a teraz gra w Górniku Łęczna. Kariera do poprawki, ale wybranka piękna! [ZDJĘCIA]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA