Sevilla, Real Sociedad, Manchester City, Barcelona, Real, Tottenham, Napoli, Celtic - to część klubów, które według mediów starały się o Michała Karbownika, gdy ten zachwycał w Legii Aleksandara Vukovicia. Tomasz Hajto zapowiadał, że w przyszłości ten piłkarz będzie zmieniał kluby za 50-60 mln euro. Wtedy, w 2020 r., wyścig o Polaka wygrał Brighton, płacąc Legii 5,5 mln euro i jeszcze na rok pozostawiając go w Warszawie.
Gdy Karbownik przenosił się do Anglii, wydawało się, że stawia krok do przodu, a regularna gra w Premier League to kwestia czasu. Brytyjscy dziennikarze uważali, że bliżej mu do pierwszego składu, niż Jakubowi Moderowi. Obaj zagrali w meczu piątej rundy FA Cup z Leicester City (0:1), gdzie Karbownik wystąpił na prawej obronie i pokazał się z dobrej strony. Chwalił go sam Graham Potter.
Mimo dobrych występów w drużynie do lat 23, a także licznych kontuzji w pierwszym zespole, trener nie dał mu poważnej szansy i Polak nie zadebiutował w lidze angielskiej. Wypożyczenie do Olympiakosu miało być drugą szansą. Początek był udany, bo Karbownik w Pireusie grał regularnie i zbierał dobre recenzje. Potem pojawił się jednak uraz więzadła, po którym już nie wrócił do składu na stałe i grał głównie w rezerwach.
Sytuacja wyglądała tak źle, że Mariusz Piekarski, odpowiadający za interesy Polaka, chciał szukać mu nowego klubu w styczniu. Tu na przeszkodzie stanęły przepisy, bo Karbownik przed wypożyczeniem zagrał w meczu Pucharu Ligi Angielskiej z Cardiff, a w jednym sezonie piłkarz nie może reprezentować trzech klubów. W tym sezonie Karbownik został wypożyczony do Fortuny Dusseldorf. I była to ostatnia okazja, by jego kariera wróciła na dobre tory, a nie skierowała się na nowo w kierunku ekstraklasy.
Od samego początku kariery w kontekście Karbownika mówi się, że gra na wielu pozycjach jest jego dużym atutem. O jego wszechstronności mówił Christian Weber, dyrektor sportowy Fortuny. W Niemczech 22-letni występował głównie w defensywie i trener Daniel Thioune widział w nim bocznego obrońcę. Choć i namawiał go, by nie szukał zejścia do środka, a grał wzdłuż linii, czasem grając nawet jak wahadłowy lub skrzydłowy.
Po trudnym początku szybko zaczął zachwycać na zapleczu Bundesligi, a "Bild" stwierdził, że Karbownik w formie jest zbyt dobry na tę ligę. O jego postępach najlepiej świadczy to, że został wybrany najlepszym piłkarzem Fortuny w rundzie jesiennej. I to wszystko przez występy na lewej obronie. - Karbownik był swoją najlepszą wersją siebie na lewej obronie. To pozwoliło mu korzystać ze swoich atutów, do których należy wbieganie z piłką w ostatnią tercję boiska, czytanie gry i agresywna gra w fazie posiadania - mówi Sport.pl Matthew Karagich, współtwórca podcastu o 2. Bundeslidze.
Karbownik miał okazje, by sprawdzić się w środku pomocy, m.in. w rywalizacji z Sankt Pauli (1:0) na starcie sezonu. - Nie był w stanie zadomowić się na tej pozycji i grać tak przekonująco, by trener stawiał na niego w tym miejscu na boisku. On korzysta tam z dwóch pivotów (zawodnik teoretycznie grający w defensywie, ale też uczestniczący w rozegraniu i akcjach ofensywnych - red.) - dodaje Karagich. - Karbownik ma szansę pograć w środku pola, tylko jeśli są tam duże przestrzenie - zauważa Gianni Costa, dziennikarz gazety "Rheinische Post".
Karbownik przyczynił się do zmiany podejścia u trenera Fortuny. - Zazwyczaj faworyzował graczy z dużo większym doświadczeniem, o czym świadczą jego wybory w HSV Hamburg i Osnabrucku. A Thioune Karbownikowi zaufał. On dużo rozmawia z piłkarzami i pozwala im popełniać błędy - mówią eksperci. Są jednak pewne mankamenty, nad którymi Polak musi pracować. - Praca w defensywie pozostawia wiele do życzenia. By stać się jeszcze lepszy, musi poprawić się w grze jeden na jednego - punktuje Karagich.
Warto przypomnieć, że przed transferem do Fortuny rozważano powrót Karbownika do ekstraklasy, z czym nie krył się Mariusz Piekarski czy Jacek Zieliński, dyrektor sportowy Legii. Poza stolicą w medialnych doniesieniach pojawiała się też Lechia, VSC Debreczyn czy Schalke 04. Karbownik chciał klubu, który postawi na niego w środku pola. Ostatecznie padło na Fortunę Dusseldorf.
Głównym orędownikiem gry Karbownika w środku pomocy przez ostatnie miesiące był Mariusz Piekarski z agencji UNIDOS. Czesław Michniewicz w trakcie wypożyczenia piłkarza do Legii mówił wprost, że widzi go w centralnej części boiska. Nawet sam piłkarz w niektórych wypowiedziach sugerował, że to może być jego docelowa pozycja. Potem jednak zaczął się z tego wycofywać.
Po czasie wygląda na to, że agent pogodził się z faktem, iż Karbownik gra lepiej jako boczny obrońca, na co wskazują jego wypowiedzi w programie "Po Gwizdku". - Michał będzie grał na boku obrony, pomysł z "ósemką" zostawiamy. Może jak będzie doświadczony, to jakiś trener go tam spróbuje. Jeśli będzie zmieniał klub, to jako boczny obrońca - stwierdził Piekarski.
Fortuna zapewniła sobie w umowie z Brighton możliwość wykupu Karbownika za około trzy mln euro. Zarówno klub, jak i sam piłkarz, chcieliby kontynuować współpracę. Ale ta kwota, jak na warunki Fortuny, może być trudna do uiszczenia - więcej zapłacili wyłącznie za Dawida Kownackiego (6,75 mln euro). Brak awansu do Bundesligi raczej wykluczał możliwość wykupu. Jedyny scenariusz zakładający zakup wszedłby w grę, gdyby któryś klub zechciał sprowadzić Karbownika, a Fortuna wyczułaby okazję do sporego zysku.
Po czasie dziennik "Bild" podał, że Fortuna mogła wykupić Karbownika już w styczniu, gdyby klub zgodził się na sprzedaż Dawida Kownackiego do Brentford za dwa mln euro. Ostatecznie napastnik został w Niemczech. Pod koniec sezonu pojawiło się stanowisko dyrektora sportowego Fortuny ws. Polaka. - Nie jesteśmy w stanie przystać na warunki Brighton i nie możemy go wykupić. Na dzień dzisiejszy drzwi są zamknięte, bo nie mamy pieniędzy, by spełnić oczekiwania finansowe Brighton - komentował Weber.
Niemieckie media jeszcze mają nadzieję co do pozytywnego zakończenia tej sprawy i przypominają sytuację Rouwena Henningsa, który przed laty był wypożyczony do Fortuny z Burnley. Wtedy też pojawiła się zaporowa cena, ale dzięki naciskom piłkarza, że wypełni kontrakt, nawet jak będzie siedział na ławce, udało się odejść bez kwoty odstępnego. Teraz taki scenariusz może wydawać się mało prawdopodobny.
Jak dalej może wyglądać kariera Karbownika? Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest odejście z Brighton (kontrakt wygasa w czerwcu 2024 r.) i znalezienie nowego pracodawcy na zasadzie transferu definitywnego. Teraz przynajmniej jest już pewne, że jeśli Karbownik znajdzie nowy klub, to jako boczny obrońca.