FIFA postanowiła wprowadzić tymczasowe przepisy po tym, jak rozpoczęła się wojna w Ukrainie. Mowa tutaj o zawieszaniu kontraktów piłkarzy z ukraińskimi klubami, co pozwalało na podpisanie umowy w innym kraju lub wypożyczenie do końca sezonu. Przepisy mają obowiązywać co najmniej do czerwca tego roku. Przez to kluby w Ukrainie, w tym Szachtar Donieck, zmagają się ze sporymi stratami finansowymi. - Cały świat pomaga Ukrainie, ale FIFA tego nie robi. To ich obowiązek, a nic nie robią - mówił Darijo Srna, dyrektor sportowy Szachtara.
Szachtar Donieck domaga się rekompensaty finansowej od FIFA za wprowadzenie tymczasowych przepisów po wybuchu wojny. W związku z tym, że FIFA nie zareagowała na zgłoszenia kilku klubów z Ukrainy, to Szachtar Donieck skierował sprawę bezpośrednio do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS). Teraz klub informuje w oficjalnym komunikacie, cytując wypowiedź prezesa Serhieja Pałkina, że 29 marca tego roku skierował całą sprawę do Komisji Europejskiej.
Z opublikowanego komunikatu możemy się dowiedzieć, że Szachtar Donieck domaga się około 40 mln euro odszkodowania, a ich apelacja do Sportowego Sądu Arbitrażowego (CAS) została oddalona. "Nadal będziemy kwestionować decyzję podjętą przez FIFA. Federacja ustaliła, że przepisy obowiązują do czerwca 2023 roku, a klub uważa je za nielegalne. Istnieje duże ryzyko ich dalszego przedłużenia do czerwca 2024 roku. Wszystkie strony czekają na uzasadnienie decyzji CAS, która zapadła na korzyść FIFA" - czytamy w oświadczeniu.
"Jako klub doświadczyliśmy stronniczości i niesprawiedliwości. To proces, któremu brakuje uczciwości i przejrzystości. FIFA stworzyła system, dzięki któremu może wpływać na wynik decyzji Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Oczekujemy, że Komisja Europejska zrozumie i doceni presję, z którą zmaga się klub z powodu działań FIFA, podczas gry nasz kraj jest niszczony przez wojnę. Mamy nadzieję, że zostaniemy dopuszczeni do normalnego funkcjonowania" - dodaje Szachtar Donieck.