Najbogatszy klub świata spadł z ligi. Katastrofa, upadek

Szok w Chinach. Klub Guangzhou FC, dawniej znany pod nazwą Guangzhou Evergrande właśnie spadł z chińskiej Super Ligi. To olbrzymi cios dla ośmiokrotnych mistrzów Chin i dwukrotnych zwycięzców Azjatyckiej Ligi Mistrzów.

Piłkarze Guangzhou FC mieli ostatnio w rozgrywkach ligowych fatalną serię. Nie wygrali aż 20 meczów z rzędu! Ostatni raz cieszyli się z wygranej 21 sierpnia tego roku, przed własną publicznością z Shenzhen 4:1. Od tamtej pory w 20 spotkaniach zdobyli osiem punktów.

Zobacz wideo Polscy sędziowie finału mundialu przywitani na lotnisku

Guangzhou FC spadł z ligi. Stracił matematyczne szanse

We wtorek rano Guangzhou FC zmierzył się przed własną publicznością z 12. drużyną tabeli - Changchun Yatai. By liczyć się jeszcze w walce o utrzymanie musiał wygrać. Po słabej przegrał jednak aż 1:4 (1:1). W efekcie kolejkę przed zakończeniem rozgrywek Guangzhou FC stracił matematyczne szanse na utrzymanie. Ma bowiem sześć punktów do bezpiecznej strefy.

To wielki cios dla ośmiokrotnych mistrzów Chin, który wszystkie te tytuły zdobywał w latach 2011-2019. Mistrzostwa nie wywalczył tylko w 2018 roku. W dodatku to klub, który w 2016 roku został ogłoszony przez chińską agencję Xinhua najbogatszym na świecie. - Podstawą tej wyceny była wartość giełdowa drużyny, która należała do firmy deweloperskiej o tej samej nazwie i koncernu Alibaba, który specjalizuje się głównie w handlu internetowym. Wartość klubu Guangzhou Evergrande wyniosła wówczas aż 3,35 miliarda dolarów. Wartość chińskiego klubu okazała się mirażem. Guangzhou Evergrande przy około 30 mln dolarów rocznego przychodu, przynosił od 150 do 300 mln dolarów strat rocznie - pisał Michał Kiedrowski, dziennikarz Sport.pl.

Perłą w koronie klubu miał być stadion na około 100 tys. widzów, który miał kosztować 1,7 miliarda dolarów. Już jednak nie jest własnością Guangzhou Evergrande. Według nieoficjalnych informacji stadion przejęła lokalna firma państwowa. Cały koncern deweloperski został ogłoszony "najbardziej zadłużoną firmą świata". Musiał spłacić aż 300 miliardów dolarów.

Fatalny sezon już od początku. Komplet porażek w Azjatyckiej Lidze Mistrzów

Chińskie władze też nie pomagały klubom w swoim kraju. Wprowadzono bowiem drakońskie przepisy, które nakładały na kluby gigantyczne opłaty za zagraniczne transfery - 100 procent od sumy powyżej 6 mln dolarów. To jednak nie koniec. "Gwoździem do trumny większości tamtejszych klubów okazała się decyzja federacji, która zabroniła właścicielom reklamowania ich firm w nazwach drużyn – pisał przed startem sezonu Konrad Ferszter w Sport.pl.

Ten sezon układał się dla Guangzhou FC jeszcze przed jego rozpoczęciem. We wrześniu odszedł Ricardo Goulart , jedna z największych gwiazd zespołu w tej dekadzie i najlepszy strzelec w historii klubu. Oprócz niego odeszło też kilku innych, kluczowych piłkarzy. Przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych, drużyna przegrała wszystkie sześć meczów w Azjatyckiej Lidze Mistrzów z fatalnym bilansem bramkowym: 0 goli strzelonych i 24 stracone. Azjatycką Ligę Mistrzów Guangzhou FC wygrał dwa razy - w latach 2013 i 2015.

Teraz zespół w którym kiedyś grali tak znani piłkarze jak Brazylijczycy: Robinho, Paulinho, Talisca, Kolumbijczyk Jackson Martinez, Paragwajczyk Lucas Barrios, a trenerami byli m.in. Marcelo Lipii, Felipe Scolari, Fabio Cannavaro, spadł do drugiej ligi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.