Przed transferem Jakuba Świerczoka z Piasta Gliwice do Nagoyi Grampus można było mieć wątpliwości, czy obranie tak egzotycznego kierunku przez zawodnika to dobry wybór. Polski napastnik świetnie zaaklimatyzował się w Japonii i po raz kolejny potwierdza, że nie zatracił instynktu strzeleckiego.
W środę rano Nagoya zmierzyła się u siebie z czternastą drużyną tabeli - Kashiwą. Gospodarze objęli prowadzenie w 34. minucie. Gola zdobył Jakub Świerczok, a asystę miał Sho Inagaki. Dla 28-letniego polskiego napastnika był to dziesiąty gol strzelony w 18 meczach we wszystkich rozgrywkach. W J-League piłkarz trafił do siatki rywali po raz piąty.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Wyjątkowej urody było zwłaszcza trafienie Świerczoka w połowie października. Polak otrzymał piłkę z głębi pola, popędził z nią w kierunku bramki rywali, najpierw przetrzymał piłkę, a później przełożył ją na lewą nogę i strzałem z 20 metra trafił do siatki.
- Problemem jest koronawirus. Każdy wyjazd to dwa tygodnie kwarantanny. Po meczu Ligi Mistrzów w Korei piłkarze musieli siedzieć dwa tygodnie w hotelu - tłumaczył obecną sytuację Jakuba Świerczoka w kontekście reprezentacji Polski jego agent Jarosław Kołakowski na antenie Kanału Sportowego. Wspomniał także o Przemysławie Płachecie, który zadebiutował ostatnio w Premier League - pisał o Świerczoku Patryk Fabisiak, dziennikarz sport.pl.