Chcesz poczytać o sporcie? Więcej treści znajdziesz też na Gazeta.pl
AS Roma rozpoczęła fazę grupową Ligi Konferencji Europy od dwóch zwycięstw. Zespół prowadzony przez Jose Mourinho wygrał 5:1 z CSKA Sofia i pokonał 3:0 Zorię Ługańsk. W żadnym z tych dwóch spotkań nie zagrał Nicola Zalewski. Wszystko wskazywało na to, że Roma bez większego problemu ogra także FK Bodo/Glimt, które odpadło z Legią Warszawa w I rundzie el. Ligi Mistrzów.
Roma była uważana za faworyta w meczu z FK Bodo/Glimt, mimo wystawienia niemal całego rezerwowego składu na mecz w Lidze Konferencji Europy. Spotkanie jednak od samego początku nie zaczęło się układać dla drużyny prowadzonej przez Jose Mourinho. Po 20 minutach Roma przegrywała 0:2, ale osiem minut później Carles Perez strzelił gola kontaktowego. Giallorossi po przerwie stracili aż cztery bramki, a spotkanie z hat-trickiem goli i asyst zakończył 21-letni Erik Botheim.
Drużyna prowadzona przez Jose Mourinho po raz pierwszy w historii straciła sześć bramek w jednym meczu. Roma niemal otarła się o najwyższą porażkę w historii w europejskich pucharach. Włosi przegrywali 1:7 z Manchesterem United oraz Bayernem Monachium. "Czy to były topowy trener?" - pytał Emanuel Rosu, rumuński dziennikarz. Mina Jose Mourinho w tym wypadku mówi wiele. "Bodo prawie jak Bayern i Manchester" - napisał Piotr Dumanowski na Twitterze.
Dzień przed meczem z FK Bodo/Glimt Jose Mourinho opublikował na Instagramie film z wizyty drużyny na Bodo Stadium. W tle było słychać zdanie wypowiedziane przez Gianlucę Manciniego. "Jesteśmy tutaj wyłącznie z własnej winy. To kara za naszą gó****ną grę w poprzednim sezonie" - powiedział defensor drużyny ze stolicy Rzymu. Po zakończeniu meczu 400 kibiców Romy, którzy udali się na ten mecz, zawołało piłkarzy, aby podeszli do trybuny, na której siedzieli i odbyło z nimi "rozmowę".