"Wielki Milik" wprowadził Marsylię do Europy! Błagalne apele. "Zostań!"

To był jego pierwszy hat-trick w Ligue 1. Ważny, bo dający Olympique de Marseille trzy punkty w starciu z Angers (3:2) i zapewniający drużynie grę w Europie. "Wielki napastnik, oczekiwany tu od dawna" - komplementowały go francuskie media.

Polski napastnik jest we wszystkich tytułach i nagłówkach o meczu Marsylii z Angers. A przecież to spotkanie miało dużo emocji z wideoweryfikacjami, wyrównaniem Angers w końcowych minutach (2:2), wyrzuceniem z boiska trenera Jorge Sampaolego, czy ostatnim meczem Floriana Thauvina na Stade Velodrome. To jednak gole Polaka dały najwięcej emocji. Najpierw mocne uderzenie głową, potem piękne trafienie, choć anulowane po wideoanalizie, ale hattrick przyszedł w drugiej połowie. Milik podwyższył wynik na 2:0 po szybkiej kombinacyjnej akcji z Dimitri Payetem i dał Marsylii trzy punkty już w doliczonym czasie gry, gdy przy dużej presji i wyniku 2:2 nie pomylił się z karnego. Jedenastkę wykonał zresztą w sposób podobny do Lewandowskiego, ze zmianą rytmu. Klubowi działacze siedzący na trybunie VIP cieszyli się jakby klub właśnie wygrał mistrzostwo.

"Gdyby opuścił Marsylię, złamałby kibicom serca"

"Milik był wszędzie" - napisało o Polaku po tym meczu 20minutes.fr. "Miał doskonały timing przy podaniach partnerów, dobrą grę głową i obiema nogami. Milik to wielki napastnik, oczekiwany w Marsylii od dawna. Gdyby tego lata miał opuścić Marsylię, złamałby kibicom serca"- dodali dziennikarze, odwołując się do niepewnej przyszłości Polaka nad Sekwaną.

Kibice na portalach społecznościowych i na forach pod artykułami bardzo Polaka docenili.

"Zostań z nami na następny sezon, to zobaczysz, jak po twoich golach eksploduje Stade Velodrome" - napisał jeden z fanów. Mecz z Angers odbywał się w reżimie sanitarnym przy pustych trybunach. Można żałować, bo stadion OM znany jest z gorących opraw i dopingu.

"Prawdziwie skuteczny i jak zwykle interesujący w grze kombinacyjnej" - podsumował występ Milika Maxifoot, wystawiając mu najwyższą notę w drużynie (8,5/10). Swój tekst zatytułował: "Z wielkim Milikiem Marsylia weszła do Europy. Weszła, bo najmarniej skończy ligę na pozycji szóstej, dającym grę w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Najpewniej jednak utrzyma obecne piąte miejsce i zagra w Lidze Europy. Wystarczy zdobyć jeden punkt z Metz w wyjazdowym meczu ostatniej kolejki. A i bez niego ryzyko, że marsylczyków przegoni Lens, jest nieduże: rywale grają w ostatniej kolejce z Monaco, a tracą do OM trzy punkty i mają gorszy o sześć goli bilans bramkowy. To on rozstrzyga o kolejności przy równej liczbie punktów."

Zobacz wideo Decyzja Sousy zburzy porządek w kadrze? "Znamy przypadek, gdy trener postąpiłby inaczej"

"Milik był nie do zatrzymania dla obrony gości. Ta widziała zwykle jego plecy. To silny punkt Marsylii ery Sampaolego" - napisała o Polaku gazeta "Ouest France" przyznając mu tytuł gracza meczu i notę 9/10. Podobnie zrobiła większość portali z Marsylii. "L’Equipe" przyznało wypożyczonemu z Napoli snajperowi 8/10. Taką samą ocenę dostał Payet. To sporo więcej niż wynosiła średnia drużyny (5,6)

Milik w całym meczu oddał 6 strzałów na bramkę gości, z czego 5 celnych. W Ligue 1 ma w tej rundzie już 8 trafień. Od początku sezonu nikt nie strzelił dla OM więcej goli.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.