Jarosław Niezgoda w styczniu został sprzedany przez Legię Warszawa do Portland Timbers z MLS. Środowisko piłkarskie było zaskoczone, że 25-letni zawodnik zdecydował się kontynuować karierę w Stanach Zjednoczonych. Niezgoda przeszedł do Portland za 3,8 miliona dolarów netto plus bonusy. Polak podpisał czteroletni kontrakt i jest jednym z trzech designated players, czyli zawodnikiem najlepiej opłacanym w zespole, nieobjętym limitem płacowym.
Polski napastnik zagrał dotychczas w 13 meczach Portland i strzelił w nich trzy gole. W większości z nich był rezerwowym i pojawiał się na murawie w drugiej połowie. W sumie uzbierał tylko 557 minut, co daje średnio mniej niż 45 minut gry na mecz.
25-latek na początku miał problemy językowe, ale odkąd przyjechał do USA z Polski, uczynił niezwykłe postępy w nauce języka angielskiego. - Tutaj jest nowy język, więc może to być niewygodne. Musisz mówić, a czasami nie możesz powiedzieć tego, co próbujesz, używając odpowiednich słów - tłumaczył Niezgoda.
Niezgoda dorastał w małej wsi Wólce Kolczyńskiej, położonej około 30 km od Poniatowej w województwie lubelskim. Poniatowa liczy około 10 tys. mieszkańców, a do najbliższego dużego miasta jest ok. godzina drogi. W czasie II wojny światowej znajdował się tam hitlerowski obóz koncentracyjny. - To bardzo mała miejscowość. Tylko jeden mały sklep spożywczy. Nic specjalnego. Wielu rolników. Życie toczy się tam wolno - opowiadał Niezgoda.
"Mimo wszystko było to wystarczająco dobre miejsce do dorastania. Jego rodzina miała duże podwórko, na którym on i jego bracia mogli godzinami grać w piłkę nożną. Jego ojciec też kochał ten sport i często występował na pozycji bramkarza, a syn Jarosław szlifował swoje umiejętności strzeleckie, oddając strzał za strzałem na jego bramkę" - czytamy na portalu "The Athletic"
Od zawsze jego marzeniem była gra w Hiszpanii, a nie w USA. Jego kariera potoczyła się jednak inaczej. Napastnik niespodziewanie przeniósł się do Portland. - Mam 25 lat. Muszę być realistą. Myślę, że można pojechać do Barcelony, ale trzeba twardo stąpać. Skoncentrować się na tym, co jest tutaj. Nie chcę grać w USA przez 10 lat. Moim celem jest kilkuletni pobyt w Stanach, a potem powrót do Europy do lepszego klubu. Ale nie lubię planów. Życie jest brutalne i może być trudne. Obecnie lubię to miejsce - mówi Niezgoda, cytowany przez "The Athletic".
Były piłkarz Legii przyznał, co skłoniło go do przeprowadzki za Atlantyk. - To dla mnie dobra okazja. Większa i lepsza liga niż w Polsce. Dla mnie lepszy kontrakt, dłuższy i na korzystniejszych warunkach. To normalne dla graczy - kontynuuje Niezgoda.
Transfer do klubu grającego w MLS przedłużył się o kilka tygodni. Niezgoda po przylocie do USA musiał poddać się zabiegowi serca. Po jego pomyślnym zakończeniu został oficjalnie zaprezentowany jako nowy gracz Portland Timbers. - Byłem przygotowany, ale trochę się bałem. Z sercem zawsze istnieje element ryzyka. Ale było jasne, że muszę to zrobić, ponieważ bez tego nie mógłbym grać w piłkę nożną - mówił napastnik, o tym, dlaczego musiał przejść ten zabieg.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że 25-latek musiał czekać wiele tygodni na debiut w nowym zespole. Dodatkowo jego premierowy występ opóźniła kontuzja kolana. Miało to miejsce dopiero 13 lipca, kiedy Polak pojawił się na murawie w 80. minucie. O miejsce w składzie musi rywalizować z Jeremym Ebobisse. - Pokazał, że posiada piłkarską inteligencję. Spodziewaliśmy się tego, że będzie bardzo dobry w tworzeniu okazji dla innych kolegów. Nie jest też samolubny. Myślę, że jest dzięki temu szanowany przez innych graczy z drużyny - mówi dyrektor generalny klubu Gavin Wilkinson.
- Poziom wzajemnego szacunku rośnie wraz ze spędzaniem ze sobą czasu. Mogło to pójść na dwa sposoby: nienawiść lub szacunek i uznanie. Drużyna pokochała Jarka Niezgodę - kończy Wilkinson.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl
Przeczytaj także: