Gospodarze przegrali 0:37 w kuriozalnym meczu. Bali się i nie chcieli ryzykować

Do kuriozalnej sytuacji doszło w Niemczech na szczeblu amatorskim. W meczu SG Ripdorf/Molzen II z SV Holdenstedt II w 3. klasie okręgowej padł niespotykany wynik 0:37. A wszystko przez obawy o zakażenie koronawirusem.
Zobacz wideo "Jest drugie dno wejścia CBA do PZPN. Boniek zakiwał się w tej sytuacji" [SEKCJA PIŁKARSKA #63]

Ripdorf miał w niedzielę zmierzyć się z SV Holdenstedt II w 11. lidze niemieckiej piłki nożnej (3. klasy okręgowej z Dolnej Saksonii). Przygotowania do tego spotkania były bardzo utrudnione ze względu na sytuacją, jaka miała miejsce w zespole Holdenstedt. Według prezesa Ripdorf drużyna gości miała kontakt z osobą chorą na Covid-19 podczas starcia z Eddelstorf. Wyniki testów tego nie potwierdziły, ponieważ dały rezultat negatywny.

Ekipa SG Ripdorf/Molzen II nie zgodziła się na rozegranie meczu w planowym terminie, ponieważ nie minęło 14 dni od  pierwszego kontaktu z zakażonym w drużynie rywali. Gospodarze domagali się przełożenia spotkania, ale ich prośba została odrzucona przez lokalny związek. Co ciekawe, spotkanie pierwszego zespołu Holdenstedt zostało bez problemu przełożone.

Piłkarze Ripdorf SG zbojkotowali mecz z Holdenstedt II. "Nie chcieli ryzykować"

Ripdorf nie miał wyjścia i musiał zmierzyć się z drugim zespołem Holdenstedt, rozgrywając go w nietypowy sposób. Piłkarze gospodarzy przestrzegali protokołu dotyczącego zachowanie odpowiedniego dystansu i w trakcie spotkania unikali gry, nie przeszkadzając wcale rywalom w rozgrywaniu akcji. Po rozpoczęciu gry SG Ripdorf podchodzili do linii bocznej i pozwalali zawodnikom Holdenstedt na strzelanie kolejnych bramek. Gospodarze wracali czasem na boisko, ale przeważnie unikali pojedynków, nie atakowali i czasami stawali na linii bramkowej. Wobec takiej sytuacji goście urządzili sobie prawdziwy festiwal strzelecki, trafiając w sumie do siatki Ripdoprf aż 37 razy.

Zobacz kuriozalne obrazki z meczu w 11. lidze niemieckiej:

 

- Nic nikomu nie przypisujemy i nie możemy potwierdzić żadnych kontaktów. Ale niektórzy gracze nie chcieli ryzykować. Dlaczego zatem część zespołu się pojawiła? Ponieważ klub jest w złej sytuacji finansowej podczas pandemii koronawirusa i nie możemy sobie pozwolić na grzywnę. Jesteśmy odpowiedzialni - wyjaśnił trener SG Ripdorf Florian Bachmann.  Jednocześnie trener ogłosił, że obie grupy zostaną rozbite na najbliższe treningi. W związku z tym zespół nie powinien grać razem przez następne dwa weekendy.  

- Kilku graczy z naszej drugiej drużyny powiedziało nam, że chcieliby uniknąć kontaktu z graczami SV Holdenstedt, aby być bezpiecznym. Cały sztab trenerski i dyrektorzy klubu są odpowiedzialni za zespół i oczywiście akceptują tę sytuację. Aby powstrzymać możliwe łańcuchy infekcji, powinno to leżeć w interesie wszystkich. Jednocześnie jako klub musimy uważać, aby nie ponosić niepotrzebnych kar za niepojawienie się na murawie w dobie pandemii. To pogorszyłoby sytuację finansową klubu. Więc jesteśmy w tarapatach  - wyjaśnił później prezes Ripdrof Patrik Ristow, cytowany przez portal goal.com.

"Nie było powodu, by nie grać w piłkę"

Inne zdanie miał nt. temat miał szkoleniowiec rywali, Florian Schierwater. - Nie było powodu, by nie grać w piłkę. Żaden z naszych graczy nie miał kontaktu z piłkarzem Eddelstorf (rzekomo miał uzyskać pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa). Według wydziału zdrowia połowa zespołu nawet nie musiała iść na testy - powiedział trener Holdenstedt.

Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.