Patryk Klimala wywołał burzę w duńskich mediach. "Nawet o nim nie słyszałem"

Patryk Klimala przeszedł z Jagiellonii Białystok do Celticu Glasgow. Młody napastnik dodał oliwy do ognia przed meczem w 1/16 finału Ligi Europy i stwierdził, że wolał ofertę szkockiego klubu od tej z FC Kopenhaga - cytuje jego wypowiedź "Daily Record".

Wypowiedź Patryka Klimali została bardzo źle odebrana przez przedstawicieli FC Kopenhagi. Po podpisaniu kontraktu z Celtikiem Glasgow Polak zdradził, że nie tylko mistrzowie Szkocji chcieli go pozyskać, ale również aktualny wicelider duńskiej ekstraklasy.

Konflikt Furmana z Romanczukiem trwa. "Zachował się, jakby olał całą Wisłę oraz Płock"

Zobacz wideo

Patryk Klimala wywołał burzę w duńskich mediach

- To prawda, że miałem ofertę z Kopenhagi, ale jak tylko pojawiła się propozycja z Celticu, przestałem brać pod uwagę inne kluby. Nie mogę się doczekać, aż zagram przeciwko Kopenhadze w Lidze Europy - stwierdził 21-letni piłkarz, którego słowa cytuje "Daily Record".

W Danii jego wypowiedź narobiła mnóstwo szumu. W 1/16 finału Ligi Europy Celtic zmierzy się przecież z FC Kopenhagą (mecze odbędą się 20 i 27 lutego). Po tym, jak opinia Klimali ukazała się w mediach, duńskie media postanowiły skrytykować zespół ze Skandynawii za to, że odpuścił walkę o polskiego napastnika. 

Klub z Kopenhagi w stanowczy sposób skomentował te doniesienia na Twitterze w specjalnym oświadczeniu.

"Zwykle nie komentujemy takich artykułów, ale robimy wyjątek. FCK nie składał oferty ani klubowi, ani piłkarzowi, ani jego agentowi" - tak brzmi oficjalne stanowisko duńskiego zespołu.

Głos w tej sprawie postanowił także zabrać trener FC Kopenhagi, Stale Solbakken: -  Nawet o nim nie słyszałem, więc jak mielibyśmy z nim rozmawiać. Poza tym nasza sytuacja finansowa nie pozwala nam wydawać pieniędzy w taki sposób - zdementował pogłoski trener Kopenhagi o zainteresowaniu Klimalą.

Klimala został oficjalnie piłkarzem Celticu Glasgow 14 stycznia i podpisał 3,5-letnią umowę. Zespół z Podlasia na sprzedaży Polaka zarobił 4 mln euro.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.