Gmoch dla Sport.pl: To nie Grecja, to Dziki Zachód. Posypią się kary, a później wszystko rozpłynie się jak sól w wodzie

Ivan Savvidis dostanie wysoką grzywnę, PAOK straci punkty, zostanie zamknięty ich stadion. A później zaczną się apelacje, jedna, druga, i wszystko rozpłynie się jak sól w wodzie - mówi Sport.pl mieszkający w Atenach były selekcjoner reprezentacji Polski Jacek Gmoch.

Sebastian Staszewski: Jak zareagował pan na niedzielny skandal, który zakończył mecz PAOK Saloniki – AEK Ateny? Po bramce dla gospodarzy sędzia Georgios Kominis anulował gola z powodu rzekomego spalonego, co rozjuszyło właściciela PAOK-u Ivana Savvidisa. Ten wbiegł na murawę mając przy sobie broń. W efekcie mecz został przerwany, a grecka Superleague Ellada – bezterminowo zawieszona.

Jacek Gmoch: To nie była Grecja, to był jakiś Dziki Zachód! Dostałem informację od mojego asystenta z Cypru, który rozmawiał z ludźmi z Saloniki, że Savvidis nawet strzelił, choć w powietrze. Jeśli to prawda, nie wiem co powiedzieć. To nie jest człowiek, który reprezentuje moje wartości. Podobni wariaci bywają na całym świecie. W Marsylii był Bernard Tapie, w Atlético Madryt Jesús Gil, ale kogoś kto aż tak przekroczył wszelkie normy nie pamiętam!

Nikt jednak chyba nie miał wątpliwości, że Savvidis to świętoszek.

Na to, że ktoś jest przestępcą, trzeba mieć dowody, ale wieść ludowa niesie, że Savvidis reprezentuje w Grecji interesy Władimira Putina i jego ludzi. Ten pan zaistniał tu w 2012 r. Zaczął wtedy skupować poważne firmy, na przykład wydawnictwa, albo hotel Makedonia Palace. Działał naprawdę szeroko. Nabył też akcje PAOK-u i został prezesem klubu. Nie jest też tajemnicą, że ma bardzo dobre relacje z lewicowym rządem Aleksisa Tsiprasa.

Greccy dziennikarze mówili mi, że Savvidis w Salonikach jest niemal królem.

Saloniki to trochę państwo w państwie, a tam na pewno ma bardzo mocną pozycję. Ale żeby biegać z bronią po boisku? Kiedy emocje są rozbuchane? W cywilizowanym świecie to się nie powinno zdarzać. Niedawno słuchałem greckich wiadomości i Savvidis tłumaczył, że wbiegł, bo nie chciał dopuścić do zamieszek kibiców. Ale kto miał się lać? Ci z Salonik z tymi z Salonik? Co za bzdura. Później wydał oświadczenie w którym wszystkich przeprosił.

Superleague Ellada została zawieszona. Co dalej?

Nie tylko pierwsza liga, ale również druga. Wcześniej też bywało nerwowo, choć ostatnio zrobiło się spokojniej. I nagle facet robi taki numer. Jest afera, bo małe kluby zaczynają się buntować. Bo jeśli w Grecji ktoś sprawia kłopoty, to kibice największych drużyn: PAOK-u, AEK-u, Olympiakosu, Panathinaikosu. Dlaczego inni mają za nich cierpieć? Te klubiki są w panice, bo dla niektórych długie zawieszenie rozgrywek może skończyć się bankructwem. Na razie jednak trwa oczekiwanie aż przejdzie burza. A później wszystko wróci do normy.

Co pan przez to rozumie?

Wie pan, w Grecji zawsze jest taka kolej rzeczy. Najpierw jest wybuch i krzyk, a później żar wygasa. Trudności mogą polegać tylko na tym, że sprawą zainteresowała się opinia światowa. A skoro reaguje FIFA i UEFA, to Grecy nie mogą zamieść tego pod dywan.

Ale chyba nie sądzi pan, że Savvidisowi się upiecze?

Nie życzę greckiej piłce źle, ale nie będzie dobrze póki prawo nie będzie stosowane. A nie jest. Moim zdaniem Savidis dostanie teraz wysoką grzywnę, możliwe, że PAOK straci punkty i to nie tylko za ten mecz, zostanie zamknięty stadion. A później zaczną się apelacje, jedna, druga, i wszystko rozpłynie się jak sól w wodzie. Jak to mówią Rosjanie: śmieszne i straszne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.