Dobra opcja na środek i prawą obronę, na kadrę musi poczekać. Lewczuk na razie wrócił do składu Bordeaux

W Polsce niegdyś jeden z najlepszych prawych obrońców. W Bordeaux ostatnio ustawiany na środku . Po chwili przerwy od gry w klubie i reprezentacji, teraz Igor Lewczuk powraca. W Ligue 1 jako boczny defensor. Regularne występy powinny przybliżyć go do reprezentacji. Na razie jednak powołania nie dostał. - Jest bardzo wydolny, zanotował duży progres w bronieniu - słyszymy od współpracujących z nim niegdyś trenerów.

W poprzednim sezonie był niemal pierwszym wyborem Jocelyna Gourvenneca jeśli chodzi o środek obrony Bordeaux. Tworzył solidny duet razem z Nicolasem Pallois. Wystąpił w 25 meczach Ligue 1, na boisku spędził ponad 2100 minut. Trener był zadowolony - Twardy, doświadczony, potrafiący zachować zimną krew - mówił o Polaku. Na początku roku dziennik "L'Equipe" dwa razy umieszczał go w jedenastce kolejki.

Solidność Lewczuka we Francji i jego regularne występy znalazły też odzwierciedlenie w powołaniach Adama Nawałki. Nasz selekcjoner zapraszał go na zgrupowania od początku eliminacji MŚ 2018, aż do czerwcowego meczu z Rumunią.

 Jednak realia w Bordeaux w wakacje nieco się zmieniły. Kompan Lewczuka ze środka obrony przeszedł do Nantes. Gourvennec wystawił Polaka tylko w dwumeczu kwalifikacji Ligi Europy z Videotonem. Żyrondyści z tych rozgrywek odpadli. Polak na tle szybkich Węgrów prezentował się przeciętnie, ale zdawał sobie z tego sprawę. Konsekwencje tych batalii i ich zaskakujący rezultat były dla niego niemiłe. W Ligue 1 w tym sezonie nie dostawał już szans. Na środku grał sprowadzony zimą z z Zenitu Sankt Petersburg 21-letni Serb Vukasin Jovanović oraz gwiazda klubu Jeremy Toulalan. Francuz, to doświadczony, 34-letni zawodnik. Niedawno grał w AS Monaco czy Maladze. Do Bordeaux przybył razem z Lewczukiem w sezonie 2016/17. Rywalizacji o wyjściową jedenastkę wtedy między nimi nie było. 36-krotny reprezentant Francji grał przed obrońcami, na środku pomocy. Teraz jednak trener przesunął go do tyłu, tam gdzie występował w przeszłości.

 Z ławki na prawą obronę

Toulalan z tyłu plus solidny i sprowadzony za duże pieniądze Jovanović, to dla Lewczuka skończyło się ławką rezerwowych. W mediach pojawiły się doniesienia, że Bordeaux i Polakowi będzie nie po drodze. Lewczuk właśnie je zdementował.

 - To były plotki. Nawet przez sekundę nie myślałem, by stąd odejść, bo też nikt nie powiedział mi, że jestem tu niepotrzebny. Nie możesz mówić za każdym razem jak nie grasz, „Czas żebym odszedł”. Wtedy trzeba się właśnie bić o miejsce w składzie – skomentował Polak w rozmowie z „Sud Ouest”.

 Lewczuk na treningach dawał się z siebie maksa. Powrót do jedenastki chciał wywalczyć swą postawą. Z pomocą przyszło mu jednak nieszczęście kolegi. Nawet dwóch. W meczu z PSG, jeszcze w pierwszej połowie, wszedł za kontuzjowanego Youssoufa Sabaly'ego. Zajął miejsce na prawej obronie. Ponieważ uraz miał też inny boczny obrońca zespołu Milan Gajić, to trener na prawej stronie obsadzał Lewczuka też w kolejnych meczach. Były gracz Legii zagrał w pełnym wymiarze z Nantes i Amiens.

 - Przyzwyczaiłem się do środka obrony, więc teraz musiałem zmienić te swoje przyzwyczajenia. Trzeba umieć się przystosować, na treningach wypracowywać automatyzmy. Z Jovanoviciem i Toulalanem mam znakomite relację, więc jest łatwiej – komentował Lewczuk.

 Najwyraźniej trener Gourvennec z Lewczuka był zadowolony, bo w ostatnim meczu z Amiens mógł już skorzystać z Gajicia. To Serba posadził jednak na ławce. Czyżby odradzał się nam dobry, znany z polskich boisk prawy defensor? - Był szybki, wydolny motorycznie. U mnie w Ruchu regularnie grał na prawej obronie, a miał mocną konkurencję – chwali współpracujący z nim niegdyś w Chorzowie trener Jacek Zieliński.

- Dla mnie to był głównie prawy obrońca, jak trzeba środkowy – zaznacza Zieliński, który z konieczności wystawił go kiedyś nawet z lewej strony.

- Brałem go do Zawiszy z myślą o prawej stronie – wspomina też Ryszard Tarasiewicz. - To chłopak, którego ciężko utrzymać w ryzach, bo kocha biegać. Ma ku temu predyspozycje, jest bardzo wydolny. Poza tym jest u niego dużo progres w bronieniu. W Bydgoszczy dużo żeśmy nad tym pracowali – mówi obecny szkoleniowiec GKSu Tychy. Dodaje też, że podczas ich wspólnej pracy, ważnym elementem były dośrodkowania z prawej strony, które Lewczukowi wychodziły coraz lepiej.

 Powrót do reprezentacji?

Przestawienie Lewczuka na prawą obronę i regularna gra, może pomóc mu w powrocie do reprezentacji Polski. Na razie, mimo sytuacji w jakiej jest teraz Adam Nawałka (kontuzjowani Łukasz Piszczek i Marcin Kamiński) selekcjoner nie powołał go na najbliższe mecze z Urugwajem (10.11 w Warszawie) i Meksykiem (13.11 w Gdańsku).

Sam Lewczuk pytany przez francuską prasę o swoje szanse na kadrę, również w kontekście zbliżającego się mundialu, był pełny nadziei.

- W reprezentacji chcą być wszyscy. Mam jednak osiem miesięcy, by się do mundialu solidnie przygotować. To trudne ale przecież nie niemożliwe. Musze tylko cyklicznie grać. Reguła z trenerem Nawałką jest prosta. Jak nie grasz w klubie, to nie masz powołań. Ja siedziałem na ławce, więc mnie w kadrze nie było – mówił ze zrozumieniem.

Trenerzy, u których grał w Polsce zaznaczają, że regularnie występującego Lewczuka nie ma co pomijać, szczególnie w kontekście długiej i trudnej imprezy, gdzie solidna ławka często stanowi o sukcesach drużyny. - Na te mistrzostwa trzeba mieć równą i szeroką kadrę, więc jest szansa dla wielu chłopaków. Jeśli Lewczuk będzie grał, to na pewno będzie w polu widzenia Nawałki – prognozuje Zieliński.

- Żałowałem, że już kiedyś nie dostawał więcej powołań. Obrońcę rozlicza się przede wszystkim z bronienia, a on to robił znakomicie – puentuje Tarasiewicz.

Lewczuk u Nawałki zagrał dwa razy, na początku 2014 roku w meczach towarzyskich. Choć w praktyce właściwie raz. Było to w spotkaniu z Mołdawią, bo na Norwegię pojawił się w ostatniej minucie. Oba te spotkania Polska wygrała do zera.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.