Żewłakow o mistrzostwie Anderlechtu i Teodorczyku: On był tym, który dawał drużynie tlen

Po dwumiesięcznym kryzysie i prawie 900 minutach na boisku bez gola, Łukasz Teodorczyk nie zawiódł w najważniejszym momencie. Zdobył dwie bramki w meczu z Royal Charleroi (3:1) i zapewnił Anderlechtowi mistrzostwo Belgii. - Niezależnie od swojej formy, przebiegu spotkania, on zawsze potrafi znaleźć się w sytuacji bramkowej. To jest największa wartość Teodorczyka - mówi w rozmowie ze Sport.pl Marcin Żewłakow, który na belgijskich boiskach spędził 10 lat.

Teodorczyk po mistrzostwie Polski, Ukrainy wydatnie przyczynił się do wywalczenia przez Anderlecht 34. tytułu w Belgii. Polak w lidze ma na koncie 22 gole i prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. O podsumowanie jednego z najlepszych sezonów w jego karierze poprosiliśmy Marcina Żewłakowa byłego piłkarza m.in. Beveren, Excelsioru czy Gent, obecnie komentatora TVP.

Belgijskim mediom mówiłeś czas temu, że dobra postawa Teodorczyka w Jupiler Pro League była dla ciebie zaskoczeniem...

- Marcin Żewłakow, komentator TVP, były piłkarz m.in. Beveren, Excelsioru czy Gent: - Widać jednak, że po grze w Dynamie Kijów, które było dużą marką i klubem z wielkimi oczekiwaniami, Teodorczyk nie przyszedł do Anderlechtu, by grzecznie wprowadzać się do zespołu, tylko chciał od razu pokazać swoją wartość. Dać sygnał, że Kijów był tylko wypadkiem przy pracy.

Zaczął od bramki w swym pierwszym meczu dla Fiołków, trudno o lepsze „dzień dobry”

- Napastnik ma strzelać gole. Jeśli one są, to poczucie identyfikacji z drużyną przychodzi momentalnie. Dla graczy ofensywnych najważniejsza jest powtarzalność. Bramki nie mogą być u nich czymś, co zdarza się incydentalnie.

Teodorczyk pod tym względem jest najlepszy w lidze Belgijskiej, po przenosinach tam gole stały się dla niego codziennością...

- Dla mnie to jest piłkarz, który niezależnie od swojej formy, siły drużyny w której gra, przebiegu spotkania, zawsze potrafi znaleźć się w sytuacji do zdobycia bramki. Często trafia wydawałoby się z beznadziejnych piłek. Dowodem na to był zresztą jego pierwszy gol z Charleroi. Dośrodkowanie w pole karne nie było idealne. Musiał powalczyć z obrońcami. Piłka gdzieś odbiła się od ich pleców i kto ją zdobył? Teodorczyk! Zresztą wykończył akcję kapitalnie. Takich rzeczy nie da się wytrenować, albo się to ma, albo nie ma. To jest największa wartość Teodorczyka.

Jedna sprawa to sytuacje, druga to ich wykorzystywanie…

- W Anderlechcie na szczęście większość wykorzystywał i to już od samego początku. Co więcej, gdy przyszedł do Anderlechtu, to swa grą i swoimi bramkami, niejednokrotnie ratował posadę trenerowi. „Fiołki” na otwarciu sezonu wcale nie zachwycały. Drużyna wygrywała mecze właściwie przez trafienia Teo. On często wykorzystywał nawet mało klarowne sytuacje i wyniki ekipy były pozytywne. W Belgii o tym pamiętają. Zawsze podkreślali to moi koledzy z tego kraju w naszych luźnych rozmowach. Pamiętają i szanują go za to też kibice i koledzy z zespołu. On był tym człowiekiem, który dawał Anderlechtowi tlen.  

Grałeś w Belgii 10 lat. Co sprawia, że Teodorczyk pasuje do tej ligi i się w niej sprawdził?

- Liga belgijska ma pewien poziom, na pewno wiele wymaga, ale wybacza też pewne niedoskonałości. Tam nie jest tak jak w Premier League czy Bundeslidze, że trzeba być w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła niemal idealnym. Jeśli chodzi o stronę techniczną, to u Łukasza są z pewnością rzeczy nad którymi można popracować. Natomiast charakter, zaangażowanie, warunki fizyczne, skuteczne wykańczanie akcji – to wszystko sprawia, że on tam dobrze funkcjonuje. Gra w mocnej drużynie, która przeważnie dominuje nad rywalem. To sprawia, że w polu karnym przeciwnika jest zdecydowanie częściej niż na swoim. To stwarza mu możliwości.    

W Brukseli jest bohaterem. W XXI wieku nikt nie zdobył dla Anderlechtu więcej bramek niż on. Patrząc na wszystkie rozgrywki jego licznik wskazuje 30.

Tylko gratulować. Na tym drugim poziomie lig europejskich czyli w Holandii, Belgii, Szwajcarii czy Austrii najbardziej liczy się wynik. Mniej patrzymy tam na styl. To powoduje, że ci skuteczni, ale nie elitarni piłkarze będą tam uchodzić za topowych. Zobaczymy co będzie przy jego ewentualnych przenosinach do ligi mocniejszej. Na razie po transferze z Ukrainy do Belgii zrobił ekstra robotę! Dla siebie, ale i dla klubu.

Skoro o przenosinach… Anderlecht na transferach potrafi zarabiać. Najcenniejsze swe gwiazdy oddawał głównie do Premier League. Teodorczyk dalej powinien grać dla mistrza Belgii czy spróbować swoich sił w mocniejszej lidze?

- Łukasz ma już takie doświadczenie i z Lecha i Dynama, gdzie walczył nie tylko o mistrzostwo ale i LM i teraz z Anderlechtu, że wie o co w piłce chodzi. Jego wiek też już nie jest taki, że może na coś długo czekać. Jego osiągnięcia mogą być trudne do powtórzenia w następnym sezonie. Z jednej strony wydaje się, że powinien ten moment wykorzystać.  Z drugiej, jakby został w Brukseli jeszcze na rok, to też nie można go krytykować. Co by nie zrobił to będzie to dla niego dobre.

W Anderlechcie ma swoją pozycję…

- I poparcie. Kibice go uwielbiają. Było to zresztą widać w starciu z Charleroi, kiedy po drugiej bramce do nich podbiegł i cieszył się razem z nimi. Fani zresztą przez te kilkanaście meczów, kiedy nie mógł strzelić gola, cały czas go wspierali. Czy grał dobrze, czy słabiej, czy wchodził z ławki - doping miał zawsze. Tym drugim golem i swym zachowaniem chyba im za to podziękował.

Patrząc na jego zachowanie szerzej, to taki typ niepokorny. Kibicom Club Brugge i fotoreporterowi pokazywał ostatnio środkowy palec. To mu może zaszkodzić?

- Nawet po jego stylu gry widać, że jest piłkarzem niepokornym. Będąc graczem klubów elitarnych pewnych rzeczy trzeba się wyzbyć. Nie znam dokładnie tych sytuacji, więc ciężko mi to komentować. Jak słuchałem dyskusji w studiu w jednej z telewizji były na ten temat różne opinie. Jedni mówili, że przed ważnym meczem, gdy jest duża presja, zawodnikom czasem coś się wymsknie. Z drugiej strony eksperci komentowali, że piłkarz jest wizytówką klubu i musi dbać o jego wizerunek. Ten przy takich zachowaniach trochę cierpi. Nie będę go jednak oceniał. Teodorczyk ma swój sposób bycia. Nie rozmawia z mediami. Nie pojawił się na ceremonii Soulier d’or -  najlepszego piłkarza w Belgii, co nie było dobrze odebrane. On jest skryty, może po prostu broni swojej prywatności, może nie lubi takich spotkań. W każdym razie robi to w niekonwencjonalny sposób.

Po takim sezonie, w takiej formie Teodorczyk bardziej zaistnieje w reprezentacji Polski?

Dla mnie jeśli ma zaistnieć to jako numer trzy. Na razie to zawodnik, którego można wpuścić na boisko w drugiej połowie, gdy zespół potrzebuje pomocy. On czasem z niczego może zrobić coś. Nie widzę natomiast Łukasza jako piłkarza pierwszej jedenastki w momencie, w którym mamy zdrowego Lewandowskiego i Milika. 

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.