W Dundee Śląsk zagra bez Diaza?

Musimy być tak silni, aby się nas bali, i tak mądrzy, aby się z nas nie śmiali - mówi trener Orest Lenczyk przed rewanżem z Dundee United. Śląsk w Szkocji niemal na pewno wystąpi bez swojego najlepszego napastnika Cristiana Diaza, który jest kontuzjowany.

Argentyńczyk Diaz w pierwszym meczu obu zespołów naciągnął jeden z mięśni i mimo dobrych początkowo rokowań w rewanżu z Dundee raczej nie zagra. Wprawdzie Diaz dziś poleci z drużyną do Szkocji, ale podczas spotkania może znaleźć się nawet nie na ławce rezerwowych, ale na trybunach. Wszystko zależy od lekarza, który decyzję w sprawie ewentualnego występu Diaza podejmie przed spotkaniem.

Kontuzja Diaza spowodowała, że do kadry zespołu specjalnie został dołączony Tomasz Szewczuk, który w ostateczności miałby argentyńskiego napastnika zastąpić.

- Szansę na występ Cristiana oceniam na jakieś 10 proc., a z ławki rezerwowych też nie zamierzam nim straszyć. Takie strachy na lachy przerabiałem już 31 lat temu. Wtedy na rewanżowy mecz do Dundee na ławkę rezerwowych wziąłem kontuzjowanego Janusza Sybisa, bo tylko jego znał szkoleniowiec rywali - tłumaczył we wtorek trener Orest Lenczyk. Nawiązując do Sybisa i meczu sprzed 31 lat, przypominając legendarną porażkę Śląska ze Szkotami z Dunde 7:2, po której stracił pracę w wojskowym wówczas klubie.

Teraz o utratę stanowiska szkoleniowiec absolutnie bać się nie musi, ale o zestawienie ataku już tak. Uraz Diaza zdecydowanie zmniejsza trenerowi Śląska pole manewru, bo do gry przez 90 minut gotowy nie jest także Johan Voskamp, który w pierwszym spotkaniu zdobył gola decydującego o zwycięstwie. Trenerowi Lenczykowi w napadzie pozostało więc albo postawić na Szewczuka, albo bardziej ofensywnie ustawić skrzydłowych Marka Gancarczyka, Piotra Ćwielonga czy Waldemara Sobotę.

Ten drugi wariant Śląsk stosował wiosną choćby w wygranym 2:0 meczu z Wisłą Kraków, kiedy wrocławski zespół dobrze się bronił i nastawił głównie na kontry. Teoretycznie drużyna Lenczyka takie rozwiązanie mogłaby przyjąć i teraz, bo przecież do awansu wystarczy jej remis. - Po pierwszym spotkaniu mamy malutki kapitał i zrobimy wszystko, by nie tylko go utrzymać, ale i powiększyć. Zamierzamy więc myśleć nie tylko o obronie, ale i o ataku. W tym pojedynku musimy być gotowi na każdą ewentualność: że Dundee postawi nam poprzeczkę znacznie wyżej niż tydzień temu czy na to, że będziemy strzelać rzuty karne - mówił szkoleniowiec.

Śląsk zabezpiecza się także w innej kwestii. Jeden z asystentów Oresta Lenczyka obejrzy w Sofii mecz Lokomotiwu z macedońskim Metalurgiem Skopje. Jeśli Śląsk wyeliminuje Szkotów, to w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europejskiej zmierzy się właśnie z którymś z tych dwóch zespołów.

Szkoci o Śląsku

Przed rewanżem ze Śląskiem trener Dundee United Peter Houston mówi: - Myślę, że Śląsk taktycznie zaprezentuje się podobnie do pierwszego spotkania. To dobra drużyna, która lubi grać z kontry, a przecież tutaj nie musi nastawić się na strzelenie bramki. To pewnie będzie im pasowało. My jednak na strzelenie gola mamy 90 minut i musimy wykazać odpowiednio wiele cierpliwości. Dla nas najgorszą rzeczą byłoby szybkie stracenie bramki, więc nawet jeśli będziemy atakować, to na pewno nie zrobimy tego na hura.

Więcej o:
Copyright © Agora SA