Raków Częstochowa nie zagra wiosną w europejskich pucharach. Mistrzowie Polski w grupie Ligi Europy zdobyli cztery punkty i zajęli ostatnie miejsce - za Atalantą Bergamo, Sportingiem Lizbona i Sturmem Graz. Występ w Europie podsumował trener Rakowa Dawid Szwarga w wywiadzie dla TVP Sport. Wskazał w nim jedną rzecz, która najbardziej przyczyniła się do odpadnięcia.
Choć dla Rakowa był to pierwszy w historii klubu występ w fazie grupowej europejskich pucharów, Szwarga nie traktuje ostatniego pół roku w kategoriach sukcesu. - Żeby nazwać ten okres sukcesem, trzeba było zająć trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Europy - przyznał wprost. Mimo to stwierdził, że cała kampania była całkiem udana. - Mierzyliśmy się z wieloma drużynami, które miały większe doświadczenie w pucharach niż my. Pierwszy raz łączyliśmy puchary z ligą przez całą rundę, co za wyjątkiem pojedynczych spotkań, udało się to nam na dobrym poziomie - wyjaśnił.
Trener miał także ocenić w skali od 1 do 10 występ w eliminacjach do Ligi Mistrzów oraz w grupie Ligi Europy. - Za eliminacje myślę, że 7 byłoby dobrą oceną. 5 to w tej skali nota wyjściowa. Myślę, że za grę w Lidze Europy musiało to być mniej niż 5, bo zajęliśmy ostatnie miejsce w grupie - stwierdził.
Rakowowi życie utrudniły przede wszystkim kontuzje. Szwarga zdradził, że praktycznie przez całe eliminacje drużyna grała w optymalnym składzie, a on mógł spokojnie nim rotować. Później jednak urazy wykluczały z gry m.in. Stratosa Svarnasa, Zorana Arsenicia, Łukasza Zwolińskiego czy Giannisa Papanikolaou. W dodatku od końcówki poprzedniego sezonu dostępny nie był Ivi Lopez.
- Nie chciałbym tego wszystkiego zamykać w braku szczęścia, natomiast kumulacja urazów z poprzedniego sezonu, brak wyleczenia tych zawodników od razu po sezonie, ciągła zmiana nawierzchni, w związku z tym, że graliśmy w Sosnowcu i Częstochowie, plus duża liczba gier w krótkim czasie, doprowadziła do tak dużej ilości kontuzji w kadrze - tłumaczył.
Raków musiał rozgrywać mecze w Sosnowcu, gdyż obiekt w Częstochowie nie spełniał wymogów regulaminu UEFA. - Elementem, który wpłynął na nas zdecydowanie najmocniej w europejskich pucharach, był fakt, że nie mogliśmy grać u siebie w domu - podsumował dobitnie.