Mecz z SK Sturm Graz był dla Rakowa tak ważny, bo tylko zwycięstwo sprawiało, że mistrzowie Polski pozostawali w walce o zajęcie trzeciego miejsca w grupie. Ta pozycja, choć nie daje awansu do fazy pucharowej Ligi Europy, to skutkuje "spadkiem" do Ligi Konferencji Europy. Istnieje nawet scenariusz, w którym Raków w tych rozgrywkach zagrałby potem z... Legią Warszawa.
Podopieczni Dawida Szwargi od początku walczyli o strzelenie gola, ale marzenia o awansie mogłyby szybko zostać zniszczone, gdyby Raków stracił gola. Na szczęście na posterunku zawsze był Vladan Kovacević. Golkiper potrafił ratować zespół nawet w najgorszych sytuacjach - raz obronił strzał niekrytego zawodnika z pięciu metrów! Remis nic jednak mistrzom Polski nie dawał.
W 81. minucie Raków oszukał los. Najpierw ogromny błąd popełnił Milan Rundić, którego podanie przechwycił napastnik Sturmu Graz, ale znów bohaterem w tym meczu został Vladan Kovacević. Chwilę później mistrzowie Polski wyszli z kontratakiem, który... niespodziewanie zakończył się golem. Zwycięską bramkę zdobył John Yeboah!
Kolejne minuty Raków walczył przede wszystkim o utrzymanie prowadzenia, ale miał też okazję do strzelenia gola np. po rzucie wolnym Sonny'ego Kittela. Ostatecznie jednak mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla mistrzów Polski. Tym samym pozostają oni w walce o zajęcie 3. miejsca w grupie!
Dwubramkowa wygrana oznaczałaby, że Raków byłby lepszy w bezpośrednich meczach (0:1 u siebie i 2:0 na wyjeździe), ale to się nie udało. Częstochowianie pozostają w grze przed meczem z Atalantą, który odbędzie się 14 grudnia. Przy porażce SK Sturmu Graz ze Sportingiem, Rakowowi wystarczy zdobyć w tym meczu jakikolwiek punkt, żeby zająć 3. miejsce i zagrać na wiosnę w Lidze Konferencji Europy. Raków może też przegrać i awansować do LKE, ale żeby tak się stało, to musi mieć lepszy bilans bramkowy od Austriaków.