Trener Rakowa zwlekał aż osiem minut ze zmianą. Wyjaśnił, dlaczego

Jakub Seweryn
- Chcieliśmy udowodnić sobie, że możemy rywalizować w Lidze Europy i to się udało - mówił po remisie ze Sportingiem 1:1 w Lidze Europy trener Rakowa Częstochowa Dawid Szwarga. Szkoleniowiec mistrza Polski zdradził też niepokojące wieści ws. kontuzji Zorana Arsenicia oraz wyjaśnił, dlaczego zwlekał aż osiem minut z wpuszczeniem za niego Jeana Carlosa Silvy.

Po remisie 1:1 ze Sportingiem w Lidze Europy w Rakowie Częstochowa z pewnością mieszały się uczucia zadowolenia i niedosytu. Raków wreszcie zagrał tak, jak na mistrza Polski przystało, ale z drugiej strony miał wszystko w swoich rękach, żeby pokonać bardzo silnego rywala z Portugalii, a jednak mu się to nie udało. 

Zobacz wideo Co za słowa Piotra Zielińskiego! "Spełnienie dziecięcych marzeń"

"Chcieliśmy udowodnić sobie, że możemy rywalizować w Lidze Europy"

W podobnym tonie toczyła się pomeczowa konferencja prasowa trenera Dawida Szwargi. Szkoleniowiec Rakowa Częstochowa podkreślał, że jego drużyna pokazała, że jest w stanie rywalizować w takich rozgrywkach, jak Liga Europy, ale też z pewnością mogła ten mecz wygrać. 

- Sporting przegrał tylko dwa mecze z ostatnich trzydziestu i tylko jeden w tym sezonie. Klasa rywala mogła sprawić, że stracilibyśmy także drugą bramkę i byłoby ciężej - doceniał klasę rywala Szwarga. - Zwłaszcza w drugiej połowie zepchnęliśmy rywala do obrony niskiej, mieliśmy sytuacje, ale brakowało nam cierpliwości, by lepiej tworzyć przewagi na skrzydłach. Duże pochwały jednak dla drużyny za podejście, determinacje, realizacje planu na mecz oraz realizację samego siebie. Chcieliśmy udowodnić sobie, że możemy rywalizować w Lidze Europy i to się udało - nie ukrywał trener Rakowa. 

- Mogę być zadowolony z drugiej połowy, bo choć było kilka elementów do poprawy, to dobrze zrealizowaliśmy w niej nasz plan, potrafiliśmy zachować odpowiednią kulturę gry, głęboko zepchnąć przeciwnika, tworzyć przewagę i dochodzić do dośrodkowań. Uważam, że ta druga część spotkania została dobrze zaplanowana i zrealizowana - analizował Szwarga, który zdradził klucz do zdobycia wyrównującej bramki, pierwszej Rakowa w Lidze Europy. Jej autorem był Fabian Piasecki.

- Kluczowym elementem było przejście na strukturę 3-5-2, posiadanie dwóch napastników w polu karnym. Była to akcja przygotowana pod ten mecz, na scenariusz, w którym przegrywamy - tłumaczył 33-letni trener.

Złe wieści w sprawie Zorana Arsenicia. "Spodziewamy się najgorszego"

Największym minusem dla Rakowa z tego spotkania nie jest jednak to, że nie udało się pokonać Sportingu, ale kontuzja Zorana Arsenicia. Chorwat grał dopiero drugi mecz po wyleczeniu kontuzji palca u nogi, a już w ósmej minucie musiał opuścić boisko z kolejnym urazem. 

- Najbardziej jestem wkurzony na kontuzję Zorana Arsenicia, bo to jest bardzo ważny zawodnik, kapitan tej drużyny. Szczerze mu współczuję i kibicuję, aby to nie był poważny uraz, bo wiem, jak dla niego ważny jest futbol, jak bardzo nim żyje. Jak ważne jest dla niego reprezentowanie Rakowa z opaską kapitańską. A to jest już trzeci jego uraz w krótkim odstępie czasu - przyznawał Dawid Szwarga, który nie miał dobrych wieści co do stanu zdrowia swojego obrońcy.

- Jutrzejsze badania to potwierdzą, ale spodziewamy się najgorszego - złamania - przyznał. 

Zmiana Rakowa trwała osiem minut. Szwarga podał powód. "Mieliśmy wybór"

Wielu obserwatorów zwróciło uwagę na to, że od faulu na Arseniciu do wejścia na boisko z ławki Jeana Carlosa Silvy minęło aż osiem minut. W tym czasie Sporting, grając 10 na 10, zdobył rzut rożny, po którym strzelił gola na 0:1. Z czego wynikała tak długa procedura zmiany w Rakowie? 

- Jesteśmy w takim momencie, że wielu zawodników gra z urazami lub mikrourazami. Mieliśmy wybór - albo wpuścić zawodnika, wracającego po dwóch miesiącach przerwy po zerwaniu przywodziciela, nierozgrzanego, albo dać mu chwilę dłużej na porządne rozgrzanie się i zwiększyć szanse, że dogra mecz do końca. Chcieliśmy sprawić, by Jean Carlos wszedł gotowy z czystą głową, bo inaczej nie pomógłby nam odpowiednio na boisku - wyjaśnił Szwarga, po czym dodał:

- Rzut rożny to z kolei nie bramka, a nawet nie sytuacja bramkowa. Z Górnikiem mieliśmy dwanaście rożnych, a nie strzeliliśmy bramki. Podczas samego rzutu rożnego byliśmy już w jedenastu i tu inne rzeczy sprawiły, że nie zachowaliśmy czystego konta.

Inną kwestią wymagającą słowa komentarza była sama stracona bramka po rzucie rożnym, gdzie główkujący do bramki Vladana Kovacevicia Urugwajczyk Sebastian Coates nie był atakowany przez żadnego z rywali. 

- Jak dobrze pamiętam, Coates strzelił ponad 30 bramek. Czasami nawet nic nie zawodzi, tylko jest dobre dośrodkowanie, zawodnik jest wyraźnie wyższy od pozostałych i robi wszystko w odpowiednim timingu. Co nie zmienia faktu, że będziemy szukać elementów, które mogliśmy w tej sytuacji poprawić, ale o tym najpierw dowiedzą się zawodnicy - zaznaczył trener Rakowa. 

- Idziemy dalej, patrzymy w przyszłość. Sturm zremisował z Atalantą 2:2, co pokazuje, że ta grupa jest wyrównana. Atalanta jest liderem, ale głęboko wierzę w to, że dzisiejszy mecz zbuduje w całym klubie przekonanie, że jesteśmy w stanie rywalizować nawet z tak silnymi rywalami - zakończył Dawid Szwarga.

Kolejny mecz w Lidze Europy Raków zagra 9 listopada i jego rywalem ponownie będzie Sporting, ale tym razem na Estadio Jose Alvalade w Lizbonie. Już w niedzielę z kolei częstochowian czeka kolejne spotkanie ligowe, w którym podejmą oni Widzew Łódź. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.