Skandalem zakończyło się spotkanie Legii Warszawa z AZ Alkmaar w ramach fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. I nie ma tu mowy o wydarzeniach na boisku, a o tym co działo się później, gdy stadion był już niemalże pusty. Pozostali tylko członkowie drużyn i pracownicy. Jak się okazało, to właśnie oni okazali się największym zagrożeniem dla polskiego zespołu. Gdy piłkarze, sztab i działacze Legii w części znajdowali się w autobusie podjęto decyzję o zamknięciu bram. Doszło do starcia między obiema stronami. Ochroniarze wezwali policję. Mijały kolejne minuty, a konflikt się zaogniał. W wyniku zdarzeń funkcjonariusze zatrzymali na noc w areszcie dwóch piłkarzy: Josue i Radovana Pankova.
Obaj piłkarze opuścili komisariat dzień po meczu. Kilka godzin później przylecieli do Polski. Reszta zespołu wylądowała wiele godzin wcześniej. Jednak to nie koniec sprawy, bo Legia wyraża olbrzymie niezadowolenie po tym, co ją spotkało. Na konferencji prasowej Dariusz Mioduski przekonywał, że podejmie wszelkie możliwe sposoby, by sprawiedliwości stało się zadość. Legia poinformowała też o sprawie UEFA, która wszczęła śledztwo.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
I niewykluczone, że w tym procesie Legia wykorzysta precedens, jakim jest zachowanie kibiców AZ Alkmaar w innym meczu. Według informacji Krzysztofa Marciniaka z Canal+ Sport władze klubu chcą skontaktować się z władzami West Hamu United, który mierzył się z AZ w półfinale LKE w poprzednim sezonie.
- Członkowie rodzin piłkarzy West Hamu byli atakowani przez kibiców AZ Alkmaar przy absolutnej bierności służb porządkowych. Słyszę, że Legia w całym postępowaniu UEFA chce podeprzeć się też dokumentami "Młotów" - ujawnił w rozmowie z Meczyki.pl
W mediach społecznościowych można znaleźć nagrania, które przedstawiają skandaliczne zachowanie Holendrów. Nie jest to pierwszy taki problem, z jakim mierzą się tamtejsze władze. Kibice holenderskich klubów podobne zachowanie przejawiają też między sobą. O kilku głośnych w ostatnim czasie występkach pisaliśmy na naszym portalu Sport.pl LIVE.
Materiały zebrane przez władze West Hamu mogą okazać się pomocne, ponieważ funkcjonariusze policji i władze Alkmaar przyjęły narrację, że to kibice Legii Warszawa zaognili konflikt i to przez nich konieczne było zamknięcie stadionu, zanim jeszcze opuścili go piłkarze. - Jeden z policjantów stracił przytomność. Fani ukradli także policjantom wiele pałek i gaz pieprzowy. Według naszych źródeł polscy kibice zaatakowali także koordynatora bezpieczeństwa AZ. Ten miał być także źle potraktowany przez dwóch piłkarzy - powiedział dziennikarz NOS Sport w rozmowie ze Sport.pl.
Informacje te są odmienne od tych, które przedstawiali na bieżąco polscy dziennikarze obecni na miejscu. - Nastawienie rządu lokalnego było fatalne, nawet pani burmistrz nie życzyła sobie Polaków w mieście - kontruje także Dariusz Mioduski. Sprawa jest na tyle poważna, że zaangażowali się w nią politycy. MSZ wezwało na rozmowę holenderską ambasador. Zaangażował się też premier Mateusz Morawiecki.