Czwartek 21 września z pewnością już na zawsze zapisze się w historii Rakowa Częstochowa. W tym dniu zespół prowadzony przez Dawida Szwargę zadebiutował w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Niestety przegrał 0:2 z Atalantą Bergamo w pierwszej kolejce Ligi Europy. Jeszcze kilka lat temu włoski klub występował w Lidze Mistrzów. W meczu z mistrzami Polski piłkarze Gian Piero Gasperiniego zdołali strzelić dwie bramki. Eksperci podzielili się wnioskami po czwartkowym starciu.
"Mają chyba gorsze odżywki piłkarze Rakowa od Legii. Choć pressing ultraofensywnej Atalanty i Aston Villi to inne światy" - stwierdził dziennikarz Sport.pl, Kacper Sosnowski.
"Tutaj jednak jest zbyt duża różnica jakości i klasy" - napisał krótko Michał Kołodziejczyk, dyrektor Canal+ Sport.
"Stało się to, co musiało się stać. Między Atalantą a Rakowem jest dzisiaj niestety różnica kilku klas" - czytamy na profilu Przemysława Olszewika z "Przeglądu Sportowego".
"Osłabiony mistrz kraju Raków był bez Arsenicia, Tudora i jednak Iviego Lopeza... W tej sytuacji trener Szwarga przygotował jedyny adekwatny plan taktyczny i postawił na aktywną grę obronną i szybki kontratak przeciwko ekspansywnemu zespołowi. Szybka technika to dziś Puchary Europy..." - komentował legendarny trener, Andrzej Strejlau.
"Raków Częstochowa dzisiaj w Bergamo" - dodał Mateusz Babiarz, który załączył wymowną grafikę ze słynnego filmu "300" w reżyserii Zacka Snydera.
"Intensywność, jaką zaproponowała Atalanta, była dla Rakowa zabójcza. Mammma mia, jak oni grali. Czekam na rewanż" - napisał dziennikarz "Przeglądu Sportowego", Łukasz Olkowicz.
"Szkoda Rakowa, ale Atalanta to niestety inny poziom (29 strzałów, w tym 10 celnych)! Mimo to szkoda sytuacji Bena Ledermana, bo w końcówce mogły być dodatkowe emocje... Nie ma się jednak co załamywać - walka w grupie trwa" - tak mecz ocenił redaktor naczelny TVP Sport, Sebastian Staszewski.
"Grali z drużyną lepszą, o wielkim potencjale ofensywnym. Szkoda dwóch 'stówek" - napisał Zbigniew Boniek o porażce Rakowa.
"Wsadzili Raków do bębna w drugiej połowie i włączyli wirowanie" - stwierdził żartobliwie Mateusz Święcicki, komentator Eleven Sports.