Bohater Legii zabrał głos. Mówi o Lidze Mistrzów. Odważnie

Kacper Tobiasz ratował Legię Warszawa całe 120 minut, przy czym w niektórych momentach pomagało mu szczęście. To nie wystarczyło, by w tym czasie awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, więc potrzebne były rzuty karne. I w nich znów nie zawiódł, jak w finale Pucharu Polski. Teraz zabrał głos i wyznaczył cel na następny sezon.

To był istny thriller. Sześć goli w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy i dwa w rewanżu przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. A to i tak nie starczyło, by poznać ostatecznego triumfatora. Potrzebne były rzuty karne, a po nich była już tylko radość polskich kibiców. "To był finisz, na jaki zasłużyły te eliminacje w wykonaniu Legii Warszawa. Trzymający w napięciu do ostatniego strzału. Bo przecież nawet rzuty karne w decydującym meczu IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy z FC Midtjylland były wykonywane bezbłędnie do momentu, aż w końcu ktoś musiał się pomylić" - podsumował spotkanie Jakub Seweryn ze Sport.pl.

Zobacz wideo Polska ma kolejny imponujący stadion! Sportowa perełka

Legia z awansem do LKE po świetnej obronie Tobiasza. Bohater zabrał głos

Tego dnia cały zespół Kosty Runjaicia zasłużył na wyróżnienie, ale jest kilku, którzy zasłużyli się szczególnie. I w tym gronie znalazł się właśnie Kacper Tobiasz. Ten sam, który obronił decydującego karnego w meczu o Puchar Polski z Rakowem Częstochowa, dał Legii Warszawa zwycięstwo w meczu o awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.

I w obu przypadkach wybronił strzał w 6. serii. - Wynik ten sam, chyba go lubimy, jak są te karne, te 6:5 nam dobrze służy. Jeżeli to tak ma wyglądać, to nie mam z tym problemów - skwitował na gorąco po meczu z Midtjylland w rozmowie z TVP Sport. Legia na grę w pucharach czekała dwa lata. Polski kibic od ośmiu nie miał w nich dwóch przedstawicieli (dzień przed stołecznym klubem awans do Ligi Europy wywalczył też Raków). Tobiasz chciałby jednak czegoś więcej. 

Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

- Nie będę narzekał, bo gramy w europejskich pucharach, ale nie ukrywam, że chciałbym kiedyś z Legią wejść do Ligi Mistrzów. Nie jest to łatwe, bo najpierw trzeba zdobyć mistrzostwo. Nie pozostaje nic innego, jak zrobić to w tym sezonie - powiedział. 

W rozmowie z dziennikarzem Tobiasz nie zapomniał też o kibicach, których w czasie rzutów karnych miał za plecami. Gdy tylko sędzia gwizdnął po raz ostatni w doliczonym czasie gry, około 8 tys. fanów z "Żylety" wykrzykiwało jego nazwisko, jakby szukali w nim bohatera od "jedenastek". Kilkanaście minut później bramkarz zatrzymał strzał Stefana Gartenmanna i od razu odwrócił się w kierunku "Żylety", by świętować awans. Po meczu powiedział o dopingu: - Nie ma co ukrywać, przechodzą ciarki przez całe ciało. Jest to kop motywacyjny, jakiego nie da żadna inna rzecz. Ciężko mi w ogóle to opisać, bo jest to dla mnie ogromne przeżycie.

Więcej o: