Hiszpańska Sevilla po raz siódmy w historii wygrała w środę Ligę Europy. W finale rozegranym w Budapeszcie zespół Jose Luisa Mendilibara pokonał po rzutach karnych włoską AS Romę (1:1, karne: 4:1). Po meczu drużyna, kibice Romy oraz przede wszystkim jej trener Jose Mourinho miał jednak wielkie pretensje przede wszystkim do angielskiego sędziego Anthony'ego Taylora.
Oczywiście, większość kibiców i obserwatorów tego spotkania jest zdania, że sędziemu z Premier League ten mecz ewidentnie nie wyszedł. Taylor stracił kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, przez co w pewnym momencie każda jego decyzja była kontestowana przez piłkarzy i trenerów jednej lub drugiej drużyny. Musiał też po interwencji VAR anulować rzut karny dla Sevilli za starcie Rogera Ibaneza z Lucasem Ocamposem, a niedługo później nie podyktował jedenastki dla Romy za zagranie piłki ręką przez Fernando.
Najbardziej już po końcowym gwizdku narozrabiał Jose Mourinho. Portugalczyk po zakończeniu spotkania zaatakował sędziego Anthony'ego Taylora. Anglikowi oberwało się nie tylko podczas konferencji prasowej, ale również na stadionowym parkingu. - "Ty je***a hańbo" - miał krzyczeć Portugalczyk.
Jednak żaden błąd na boisku nie może być wytłumaczeniem dla tego, co wydarzyło się w czwartkowe popołudnie na lotnisku w Budapeszcie, gdzie Anthony Taylor, będący w towarzystwie żony oraz córki, został werbalnie oraz fizycznie zaatakowany przez chuliganów Romy.
W internecie pojawiły się filmy wideo z tego zdarzenia, na których widać, jak wystraszona rodzina Taylora musiała uciekać przez kibolami rzymskiego klubu.
Oprócz skandalicznego zachowania ludzi mieniących się kibicami Romy należy zwrócić uwagę, że do takiej sytuacji zwyczajnie nie powinni dopuścić organizatorzy spotkania z federacją UEFA na czele, bo biorąc pod uwagę, że w tym zamieszaniu poleciało nawet krzesło, o nieszczęście naprawdę nie było trudno.