Wielki sukces Lecha. Przebili Barcelonę. Rekord goni rekord

Kacper Sosnowski
Był kapitalny mecz, ale awansu do półfinału Ligi Konferencji nie było. Lech w dwumeczu przegrał z Fiorentiną (4:6), ale nie zmienia to faktu, że kibice już mogą "Kolejorzowi" serdecznie podziękować. Pod wieloma względami Polska nie miała tak dobrego, rekordowego i przyjemnego sezonu w Europie w całym XXI wieku. Nawet wtedy, gdy Legia grała w Lidze Mistrzów.

Skalę sukcesu Lecha Poznań najlepiej widać, gdy spojrzy się na wywalczone przez zespół punkty do rankingu UEFA. Chociaż Liga Konferencji Europy (LKE) dopiero trzeci poziom europejskich pucharów po Lidze Mistrzów (LM) i Lidze Europy (LE), to jednak są to rozgrywki cenne z punktu widzenia zdobywania punktów do klubowego i krajowego rankingu, które przekładają się na następne sezony.

Zobacz wideo Sport.pl Fight odc. 13

Lech lepszy w rankingu niż FC Barcelona i Ajax

Patrząc na to, co działo się nawet w tym sezonie w europejskich pucharach, uznać można, że LKE to narzędzie do nabijania punktów w pewien sposób absurdalne. Lech to jednak świetnie wykorzystał. Otóż "Kolejorz" w tym sezonie uzbierał w Europie 14 punktów do swego klubowego rankingu. Te 14 punktów to już jest wynik dużo lepszy, niż uzyskało w tym sezonie sporo topowych europejskich marek. Dla przykładu FC Barcelona, która grała Lidze Mistrzów i po fazie grupowej próbowała swoich szans w Lidze Europy, uzbierała raptem dziewięć punktów. W podobnej sytuacji znalazł się Ajax Amsterdam, który zdobył tylko osiem. To tyle, co choćby Atletico Madryt.

Skąd taki słaby wynik europejskich potęg i niezłe liczby Lecha? Otóż w fazie grupowej najsłabszych rozgrywek, a potem od 1/8 finału, punktowanie do rankingu klubowego meczów wygranych i remisów nie różni się od punktowania stosowanego w LM i LE. Jeśli wygrywasz, to punkty zdobywasz, a skoro Barcelona, Ajax czy Atletico za często nie wygrywały, to Lech je w sezonowym rankingu przegonił. Różnice na korzyść bardziej prestiżowych rozgrywek dotyczą tylko przydziału większej liczby punktów za zajęcie dobrych miejsc w grupie czy awansów do kolejnej rundy rozgrywek. Dla przykładu: sam udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów, to cztery punkty, a awans do 1/8 finału to pięć. W LKE i LE takie bonusy są skromniejsze.

Najlepszy polski sezon w XXI wieku

Skoro o rankingu mowa, to dodać trzeba, że te 14 punktów zdobyte teraz przez poznaniaków, to też najlepszy wynik w historii udziału polskich drużyn w europejskich pucharach w XXI wieku. Lepszy od Legii, która w sezonie 2016/17 rywalizowała w prestiżowej Lidze Mistrzów. Warszawiacy zdołali nawet wyjść z grupy trzeciego miejsca, co dało awans do kolejnej rundy Ligi Europy. Wówczas, w tym pięknym i prestiżowym dla Polski sezonie, do własnego rankingu warszawianie zdobyli tylko osiem punktów. Wiadomo, że wówczas punktować z Realem Madryt i Borussią Dortmund było im po prostu trudniej.

Lech pobił też dotychczasowy rekord Legii, jeśli chodzi o liczbę punktów zdobytych w XXI wieku przez polski klub w jednym sezonie. Otóż w rozgrywkach 2014/15 Legia znakomicie radziła sobie w Lidze Europy - w fazie grupowej tych rozgrywek wygrała pięć z sześciu meczów i awansowała do 1/16 finału z pierwszego miejsca. Tam trafiła na Ajax i doznała dwóch porażek. W tamtym znakomitym sportowo sezonie zdobyła jednak "tylko" 10,950 punktu.

Lech pobił też zresztą swój dotychczasowy najlepszy wynik w europejskich pucharach, kiedy wychodząc z grupy Ligi Europy (rywalizując z Manchesterem City i Juventusem) w sezonie 2010/11 zatrzymał się na Bradze. Wówczas zdobył 10,9 punktu. W swych najlepszych czasach w Europie (sezon 2002/03) 10 punktów zdobyła też Wisła Kraków, która po wyeliminowaniu Parmy i Schalke dotarła do 1/8 finału Pucharu UEFA, zatrzymując się na Lazio.

Takie nabicie rankingowego licznika oznacza, że Lech - jeśli zakwalifikuje się do przyszłorocznych europejskich pucharów, a jest tego blisko - będzie rozstawiony prawdopodobnie do czwartej ostatniej rundy eliminacji LKE i zagra z teoretycznie słabszymi rywalami. Pewne profity, czyli rozstawienie w pierwszych rundach eliminacji LM też byłyby możliwe, ale "Kolejorz" nie ma wielkich szans na mistrzostwo Polski.

Rekordowe europejskie gole

Jeśli chodzi o inne rekordy Lecha, to jest w nich też rekord największej liczby spotkań, jakie polski klub rozegrał w XXI wieku w europejskich pucharach w jednym sezonie. Rewanżowy meczu z Fiorentiną był dla Poznania już 20. starciem w Europie, uwzględniając też mecze eliminacyjne. Lech wyśrubował też serię europejskich meczów bez porażki (do dziewięciu).

Spora liczba spotkań wpłynęła też na rekordowe 37 goli, które Lech strzelił w jednym europejskim sezonie. Tu jednak też warto porównać, jak w grupowych meczach europejskich rozgrywek radziły sobie pod tym względem inne polskie kluby. Otóż 12 strzelonych przez Lecha goli to rekord. W sezonie 2010/11 "Kolejorz" miał ich 11, Legia kiedy zajęła pierwsze miejsce w LE, punktowa efektowniej, ale rozmach w golach miała mniejszy (siedem goli).

Już od pewnego czasu wiadomo było natomiast, że dzięki temu sezonowi najlepszym strzelcem Lecha w europejskich pucharach został Mikael Ishak. Jego licznik goli wynosi obecnie 17. Drugi w zestawieniu jest Skóraś (osiem) a obaj panowie ciągle grający w Poznaniu wyprzedzili w tym zestawieniu choćby Christiana Gytkjaera (siedem), Roberta Lewandowskiego czy Sławomira Peszkę (po pięć).

Tu też pewnie rekord, ale jednak za Legią

Mimo wielu rekordów, które Lech już pobił tegoroczną europejską kampanią, jest jeden obszar, w którym rekordu - na polską skalę - na pewno nie będzie. Zapewne w Poznaniu będzie to jeden z lepiej nagrodzonych finansowo sezonów Lecha w historii wypłat od Uefy, ale "Kolejorz" i tak będzie daleko w tyle za Legią, która kilka lat temu rozbiła bank w Lidze Mistrzów.

Lech - według naszych prognoz - może w tym sezonie liczyć na 40-50 mln złotych wpływów z tytułu gry w LKE Tę kwotę stanowić będą nie tylko wypłaty za wyniki sportowe od UEFA, ale też przychody z dni meczowych i pieniądze z puli telewizyjnej (marketingowej).

To kwota ogromna, bo przekraczająca budżety co najmniej połowy klubów ekstraklasy, ale też wartość kilka razy mniejsza niż tą, jaką Legia dostała za Champions League i jeden mecz w Lidze Europy. Warszawianie sześć lat temu otrzymali od UEFA przelew na kwotę ponad 120 milionów złotych. Do tego trzeba było doliczyć kilka milionów wpływów z dni meczowych (choć spotkanie z Realem było zamknięte dla publiczności z powodu kary).

Te różnice w wypłatach wynikają choćby ze stałych sum należnych klubom za awans i punkty w tych europejskich rozgrywkach. Za sam udział w fazie grupowej Champions League wypłacane jest ponad 70 mln złotych. Za Ligę Europy te wypłaty wynoszą 16,5 mln, a Ligę Konferencji Europy 13,5 mln. Również wygrany i zremisowany mecz warty jest w LM kilka razy więcej niż w LE i LKE. Między tymi dwoma ostatnimi rozgrywkami różnice bonusów nie są wielkie.

Czymś, czego nie da się zmierzyć, są z pewnością emocje i radość, które Lech dostarczył swoim kibicom, którzy za europejską kampanię mogą swej drużynie podziękować. Grając z faworytem na jego terenie Lech był blisko półfinału europejskich rozgrywek. 

Więcej o: