Sędzia niesłusznie uznał bramkę Fiorentiny? "Absolutny spalony", ekspert wyjaśnia

- Ta sytuacja jest kontrowersyjna, ale nie przez sędziów, lecz przez oficjalne interpretacje przepisów - ocenił Rafał Rostkowski w rozmowie z "Faktem" trzecią bramkę dla Fiorentiny w czwartkowym ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy przeciwko Lechowi Poznań.

Lech Poznań przegrał w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Konferencji Europy z włoską Fiorentiną. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, choć Lechowi nie można odmówić woli walki. W mediach pojawiły się jednak wątpliwości dotyczące prawidłowości jednej z bramek dla Włochów. "Niewyobrażalna decyzja arbitra" - mówił Kazimierz Węgrzyn. Z wyjaśnieniem przyszedł w rozmowie z "Faktem" Rafał Rostkowski.

Zobacz wideo Po wygranej z ZSRR "Przegląd" ukazał się z poślizgiem

Fiorentina z nieprawidłowo strzelonym golem przeciwko Lechowi? Rostkowski wyjaśnia wątpliwości

Była 58. minuta, kiedy Giacomo Bonaventura wbił pięknego gola na 3:1. Pięknego, ale niekoniecznie prawidłowego - uważało wielu kibiców i ekspertów. W momencie strzału tuż przed Filipem Bednarkiem na pozycji spalonej stał jeden z graczy Fiorentiny Arthur Cabral, co wyraźnie widać na zdjęciu zamieszczonym w mediach społecznościowych przez szwedzkie Viaplay.

Czy wobec tego bramka powinna zostać uznana? Z odpowiedzią na to pytanie przyszedł były polski sędzia Rafał Rostkowski. - Przepisy pozwalają na uznanie tego gola, ale też pozostawiają furtkę interpretacyjną, przez którą wkradają się pewne wątpliwości - ocenił.

Były arbiter powołał się na przepisy gry mówiące m.in. o utrudnianiu przeciwnikowi zagrania lub możliwości zagrania piłki przez wyraźne zasłonięcie mu pola widzenia, a także o wykonywanie ewidentnych działań, które jednoznacznie wpływają na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika. Według Rostkowskiego, o ile w przypadku potencjalnego utrudniania zagrania Bednarkowi nie ma wątpliwości, to pojawiają się one kiedy mowa o wykonywaniu ruchów. 

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl

- Tutaj jest pewne pole do dyskusji. Powtórki wskazują na to, że bramkarz wyskoczył tak jak mógł i tak jak chciał. Jednak nie wiemy, jak by interweniował, gdyby na pozycji spalonej nie było piłkarza Fiorentiny. Tak naprawdę to wie tylko Filip Bednarek. Nie można wykluczyć, że gdyby przed nim nie było Cabrala, to bramkarz Lecha zachowałby się inaczej - przyznał Rostkowski. 

Rafał Rostkowski obronił decyzję sędziów. "Nie mogli wejść w głowę bramkarza"

Ostatecznie Rafał Rostkowski rozumie decyzję arbitrów i tłumaczy, dlaczego mieli prawo ją podjąć. - Analizując tę akcję, sędziowie nie mogli wejść w "głowę" bramkarza. Ich decyzja jest jak najbardziej uprawniona i zgodna z aktualnym rozumieniem przepisów. Tak więc ta sytuacja jest kontrowersyjna, ale nie przez sędziów, lecz przez aktualne brzmienie i oficjalne interpretacje przepisów - zakończył.

Przed Lechem kilka dni przerwy i powrót do rozgrywek ligowych. W niedzielę 16 kwietnia o 17:30 zmierzy się z Legią w hitowym meczu 28. kolejki ekstraklasy. Z kolei w przyszły czwartek mistrza Polski czeka rewanż we Florencji.

Więcej o: