Były piłkarz Lecha nie ma złudzeń. "W Poznaniu upadały już większe firmy"

W pierwszym meczu 1/16 Ligi Konferencji Lech Poznań zremisował na wyjeździe z Bodo/Glimt 0:0. - W Norwegii warunki dyktowali gospodarze, a teraz to samo powinni zrobić poznaniacy - mówił w rozmowie z TVP Sport Dimitrije Injac, były pomocnik polskiego zespołu.

W czwartek 16 lutego Lech rozegrał pierwszy mecz 1/16 Ligi Konferencji przeciwko norweskiemu  Bodo/Glimt na obiekcie Aspmyra Stadion. Co prawda wynik 0:0 na obcym terenie i sztucznej murawie nie jest złym rezultatem, jednak piłkarze "Kolejorza" z pewnością mogli czuć mały niedosyt po niewykorzystanej sytuacji Filipa Marchwińskiego, która mogła zaważyć o zwycięstwie. Teraz przyszedł czas na spotkanie rewanżowe.

Zobacz wideo Sensacyjne powołania Santosa? Problemy już na starcie

Injac nie ma wątpliwości. "Lech w Norwegii pokazał się z dobrej strony"

Dimitrije Injac - były pomocnik Lecha Poznań w latach 2007-2012 i 2013-2014 w wywiadzie dla TVP Sport przyznał, że jego zdaniem "Kolejorz" w pierwszym meczu zaprezentował przyzwoity poziom. - Uważam, że Lech w Norwegii pokazał się z dobrej strony. Udało się uzyskać korzystny wynik, dzięki któremu "Kolejorz" jest w dobrej sytuacji przed rewanżem. Oczywiście, nie ma też powodów do przesadnego zadowolenia, bo w Ekstraklasie drużyna nie prezentuje pełni swoich możliwości - mówił 42-latek.

- Jest 0:0, w rewanżu Lech zagra przed własną publicznością, która będzie go niosła. Zespół nie zagrał ofensywnie, ale czasami tak trzeba zagrać w Europie. Norwegowie mieli też swoje okazje, których jednak nie wykorzystali. Wielokrotnie widzieliśmy, że potem takie kwestie okazują się decydujące - dodał Serb.

Były piłkarz poznańskiego Lecha występował m.in. w legendarnym już meczu Ligi Europy z Manchesterem City, w którym polska drużyna wygrała 3:1, a Dimitrije Injac w 30. min. otworzył wynik spotkania. 42-letni Serb podkreślił, że kibice przy ul. Bułgarskiej to "dwunasty zawodnik" drużyny, co zaważyło o niejednej wygranej "Kolejorza" z potężnymi rywalami.

- Myślę, że to może być decydujący czynnik. W Poznaniu upadały już większe firmy niż Bodoe/Glimt, ostatnio wysoko przegrał tam Villarreal. Wierzę, że w czwartek fani pomogą drużynie i znów będą mieli powody do radości. W Norwegii warunki dyktowali gospodarze, a teraz to samo powinni zrobić poznaniacy. Lech musi dominować i kontrolować grę. To przełoży się na sytuacje, które trzeba zamienić na gole - powiedział Injac.

Rewanżowy mecz Lech Poznań - Bodo/Glimt odbędzie się w czwartek 23 lutego o godz. 21:00.  Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.