Bolesny koniec dla Szymańskiego. Kuriozalna sytuacja w tabeli grupy F

Feyenoord Rotterdam nieoczekiwanie przegrał na wyjeździe 0:1 ze Surmem Graz w Lidze Europy. Na boisku od pierwszej minuty wystąpił Sebastian Szymański, ale nie zdołał dograć do końcowego gwizdka. Reprezentant Polski mocno ucierpiał w starciach z rywalami. Sytuacja jego zespołu w tabeli grupy F mocno się skomplikowała.

Feyenoord w czwartek mógł znacznie przybliżyć się do wyjścia z grupy Ligi Europy, ale zanotował bolesną porażkę. Dopiero w doliczonym czasie drugiej połowy jedyną bramkę w tym meczu zdobył Otar Kiteiszwili, co zadecydowało o zwycięstwie austriackiego Sturmu Graz 1:0. Nieco ponad godzinę na murawie spędził Sebastian Szymański, który schodził z niej mocno poobijany.

Zobacz wideo Barcelona - Bayern. Lewandowski żegna się z Ligą Mistrzów

Niezła gra i bolesne urazy. Szymański nie dokończył meczu w Lidze Europy

Występ Polaka został oceniony bardzo pozytywnie. - W nowym składzie, w którym Sebastian Szymański nie operował na skrzydle, ale na dziesiątce, Feyenoord spisał się świetnie w pierwszej połowie. Reprezentant Polski był bliski zdobycia bramki po trzech minutach, gdy uderzył mocno z dystansu - relacjonuje RTL Nieuws.

Były gracz Legii Warszawa i Dynama Moskwa mógł także zaliczyć asystę, ale jego wspaniałe dośrodkowanie wprost na głowę zmarnował Gernot Trauner. Niestety Szymańskiego nie oszczędzali rywale. Już w 13. minucie został brutalnie sfaulowany przez jednego z piłkarzy Sturmu. Pod koniec pierwszej połowy ponownie runął na ziemię, przez co ucierpiała jego szyja. Po interwencji klubowych lekarzy mógł kontynuować grę. Nie zdołał jednak dograć tego spotkania do końca, bo trener Arne Slot w 67. minucie postanowił w jego miejsce wprowadzić norweskiego obrońcę Marcusa Pedersena.

To z kolei nie spodobało się holenderskim kibicom. "Tchórz", "po co zmieniać Szymańskiego na defensywnego pomocnika?", "zdjął piłkarza, który chyba najlepiej ze wszystkich rozumiał taktykę" - czytamy w komentarzach pod artykułami w holenderskich mediach. Kibice są wyraźnie niezadowoleni z rezultatu starcia ze Sturmem.

Porażka Feyenoordu. Kuriozum w tabeli

Druga część spotkania była już w wykonaniu Feyenoordu znacznie słabsza, a dokonane zmiany nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Sturm ruszył do ataku, a sygnałem ostrzegawczym dla ekipy z Rotterdamu był strzał w słupek młodego Holendra Emanuela Emeghi. 19-letni rezerwowy wcześniej robił sporo zamieszania. Jednak dopiero w doliczonym czasie o końcowym rezultacie przesądził precyzyjny strzał w dolny róg Kiteishvilego.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Feyenoord, mimo iż u siebie pokonał Austriaków aż 6:0, na wyjeździe poniósł fatalną porażkę. Tym samym jego sytuacja w grupie stała się bardzo trudna. Aby awansować, musi za tydzień pokonać Lazio Rzym i oglądać się na wynik spotkania pomiędzy Sturmem a Midtjylland. W tabeli grupy F prowadzi bowiem Lazio z 8 punktami. Tyle samo ma drugi Sturm Graz, Feyenoord jest na trzeciej pozycji z dorobkiem 5 oczek, ale tyle samo punktów mają ostatni Duńczycy. Co ciekawe w tabeli doszło do kuriozalnej sytuacji. Dwie prowadzące ekipy mają ujemny bilans bramkowy, natomiast zespoły z trzeciego i czwartego miejsca - dodatni. Ponadto na koniec możliwy jest scenariusz, w którym wszystkie kluby zakończą zmagania z ośmioma punktami. W takim przypadku o awansie zadecyduje lepszy bilans bramkowy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA