Jedyny kraj bez ligi zawstydził Polskę i zaszokował Europę. "Piłkarski karzeł" wstał

Łukasz Godlewski
To jedyny kraj bez ligi spośród wszystkich członków FIFA. Ich szanse na awans do Ligi Mistrzów są mniejsze niż zespołów z San Marino czy Andory. To jednak nie przeszkodziło Liechtensteinowi w zaszokowaniu piłkarskiej Europy - na jesień w europejskich pucharach będzie miał tyle samo zespołów, co Polska, Grecja czy Chorwacja. I to mimo znacznie trudniejszych eliminacji.

- UDOWODNILIŚMY, ŻE NIEMOŻLIWE JEST MOŻLIWE! - w czwartkowy wieczór Vaduz oszalało z radości. I o ile stwierdzenie "niemożliwe jest możliwe" jest wyświechtane i często dalekie od prawdy, o tyle w przypadku Vaduz jest bliżej prawdy niż w wielu innych przypadkach. Tym bardziej, że - cytując "Kickera" - mówimy o "piłkarskim karle". 

Drugoligowiec ze Szwajcarii w drodze do Ligi Konferencji Europy wyeliminował słoweński Koper (1:0 i 1:1 po dogrywce), a potem sprawił jeszcze większe sensacje: wyeliminował turecki Konyaspor (1:1 i 4:2) oraz austriacki Rapid Wiedeń, czyli pogromcę Lechii Gdańsk (1:1 i 1:0). Co ciekawe, Vaduz wygrywał wszystkie mecze na wyjazdach, a u siebie remisował. - Gdy mówiliśmy, że fajnie byłoby zagrać w fazie grupowej, wszyscy się śmiali. A my to naprawdę zrobiliśmy i zasłużyliśmy na to. Na tym polega piękno piłki nożnej. To cudowne, że outsider może wygrać i tak się stało w naszym przypadku - powiedział Manuel Sutter, napastnik Vaduz.

Bo tak, to możliwe, by być członkiem FIFA i UEFA i nie mieć własnej ligi. Prawie 40-tysięczne Księstwo Liechtenstein jest ewenementem w świecie futbolu. Ma zaledwie siedem klubów, czyli o jeden za mało, by w ogóle myśleć o stworzeniu ligi krajowej (minimum osiem zespołów to wymóg UEFA; np. gdy Gibraltar zostawał członkiem UEFA w maju 2013 roku, musiał powiększyć ligę z sześciu do ośmiu zespołów, by móc myśleć o grze w pucharach). 

Zobacz wideo Jeden z największych transferów Legii to katastrofa. "Gościu nie łapie się w 3. lidze" [Sport.pl LIVE]

Wszystkie siedem klubów gra w ligach sąsiedniej Szwajcarii. To:

  • FC Vaduz - 2. poziom rozgrywkowy
  • USV Eschen/Mauren - 4.
  • FC Balzers - 5.
  • FC Ruggell, FC Schaan, FC Triesen, FC Triesenberg - 7. 

I tyle. Gdyby Liechtenstein chciał stworzyć ligę, to miałby aż cztery miejsca w pucharach, ale trudno wyobrazić sobie, by np. Vaduz zgodziło się na takie rozwiązanie. Dla tego klubu byłaby to degradacja sportowa: nie byłby w stanie utrzymać swojego składu i przyciągać piłkarzy na odpowiednim poziomie, gdyby grał o mistrzostwo Liechtensteinu, a nie w drugiej lidze szwajcarskiej. Poziom jest zdecydowanie wyższy i dobre występy od razu przyciągają uwagę klubów z tamtejszej Superligi.

Jedyną drogą do pucharów dla zespołów z Liechtensteinu jest krajowy puchar. A tam dominacja Vaduz jest nieprawdopodobna: od 1997 roku nie wygrał tylko raz (w 2012 przegrał w finale po rzutach karnych; dodatkowo edycje 2019/20 i 2020/21 odwołano przez pandemię, ale to Vaduz reprezentował Liechtenstein w pucharach). A w finałach padały takie wyniki jak 9:0, 8:0, 6:0, 5:0 czy nawet 11:0. Biorąc pod uwagę całą historię (puchar jest rozgrywany od 1945 roku), na 77 edycji Vaduz grało w finale 61 razy, wygrywając aż 48 z nich. Dominacja.

Trzeba jeszcze dodać, że puchar ma zdecydowanie nietypowy przebieg: bierze w nim udział kilkanaście drużyn (zazwyczaj 15 lub 16). A to dlatego, że dopuszczone do gry są również drugie, a nawet trzecie zespoły. W ten sposób w sezonie 2021/22 Vaduz wystawiło do gry swoją trzecią ekipę (odpadła w 1. rundzie), drugą ekipę (awansowała do ćwierćfinału) oraz pierwszą. Ale teoretycznie nic by nie stało na przeszkodzie, żeby w półfinale Vaduz zagrało z Vaduz III, a Vaduz II grał o finał z jeszcze inną ekipą. 

Hiszpanie reagują na losowanie LKE. Tak, Lech naprawdę jest Hiszpanie reagują na losowanie LKE. Tak, Lech naprawdę jest "najsilniejszy"

Vaduz to zupełnie inny przypadek niż Monaco czy Swansea

Specyficzna jest również sytuacja Vaduz w szwajcarskiej piramidzie rozgrywkowej. To unikalna i niespotykana sytuacja. I nie mogą się z nią równać AS Monaco czy Swansea: Monaco gra w lidze francuskiej i jest francuskim klubem, który ma po prostu siedzibę w innym kraju. Tak samo jest ze Swansea czy Cardiff City: oba kluby są położone w Walii, ale z perspektywy gry w pucharach są angielskie i niczym nie różnią się od Manchesteru City, Liverpoolu, itd. Gdyby Swansea działało na takich zasadach jak Vaduz, to mogłoby występować nadal w Championship, ale nie mogłoby grać w Pucharze Anglii, tylko rywalizowałoby w Pucharze Walii z innymi walijskimi ekipami.

Vaduz w XXI w. zazwyczaj gra na drugim poziomie rozgrywkowym, choć pięciokrotnie (2008/09, 2014-2017, 2020/21) grał w Superlidze. To większe osiągnięcie niż się wydaje: mówimy o dość mocnej lidze szwajcarskiej, w której gra zaledwie 10 zespołów. W poprzednim sezonie 2. ligi Vaduz zajęło 4. miejsce, więc było 14. ekipą w Szwajcarii - w naszej ekstraklasie 14. miejsce w poprzednim sezonie zajęła Stal Mielec i spokojnie utrzymała się.

A co gdyby Vaduz zostało mistrzem Szwajcarii? Zapnijcie pasy

Do jeszcze dziwniejszej sytuacji doszłoby, gdyby Vaduz awansowało do szwajcarskiej Superligi i zostało mistrzem Szwajcarii. Zgodnie z przepisami Vaduz nie mogłoby zagrać w eliminacjach Ligi Mistrzów, bo takie miejsce po prostu nie przypada Liechtensteinowi - wtedy Vaduz byłoby jednocześnie mistrzem Szwajcarii i mogłoby nawet nie zagrać w pucharach (gdyby Puchar Liechtensteinu wygrał ktoś inny).

Można sobie jednak wyobrazić scenariusz, w którym do akcji wkracza UEFA i daje Vaduz miejsce w LM, choć trzeba byłoby rozwiązać kilka szczegółów (czy to dodatkowe miejsce dla Liechtensteinu, czy Szwajcarii - pamiętajmy, że kolejne kluby w tabeli Superligi na pewno czułyby się poszkodowane i trudno byłoby im się dziwić). 

Na dziś jedyną drogą do Ligi Mistrzów dla Vaduz (czy każdego innego klubu z Liechtensteinu) wydaje się następująca ścieżka:

  • 1. sezon: wygranie Pucharu Liechtensteinu i awans do el. LKE
  • 2. sezon (na tym etapie jest Vaduz): wygranie LKE (które daje awans do fazy grupowej Ligi Europy)
  • 3. sezon: wygranie LE (które daje awans do Ligi Mistrzów)
  • 4. sezon: upragniona gra w LM
  • 5. sezon: ponowna gra w LM tylko w przypadku wygrania jej w poprzednim sezonie

Vaduz miało dużo cięższą drogę od Lecha do LKE

Jeśli choć jeden z tych elementów by się nie udał, gra zaczynałaby się od początku. To jedyny taki przypadek w Europie, tak skomplikowanej sytuacji nie ma nawet San Marino, Andora czy Gibraltar. Co ciekawe, mistrz Gibraltaru już w poprzednim sezonie grał w fazie grupowej LKE: ale miał łatwiejszą drogę właśnie dzięki mistrzostwu. To różnica taka, jak między Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa: jedna drużyna grała w el. LKE z Dinamem Batumi, Vikingurem i Dudelange, a druga trafiała na Astanę, Spartak Trnawę i Slavię Pragę. Vaduz trafiało właśnie na rywali pokroju Rakowa, bo mistrzem zostać nie może.

Arkadiusz Milik i Massimiliano AllegriTrener Juventusu ma zaskakujący plan na Milika

Liechtenstein nadspodziewanie wysoko w krajowym rankingu UEFA

Regularna gra Vaduz w pucharach wpływa bardzo korzystnie na rankingi UEFA: zarówno klubowy, jak i krajowy. Zasada w krajowym rankingu jest taka: łączna liczba punktów jest dzielona między liczbę zespołów. Więc np. Lech i Raków zdobyły w tych eliminacjach po 5 pkt, ale Lechia już tylko 2,5, a Pogoń zaledwie 1,5: z tego względu polska liga dopisała sobie na razie 3,5 pkt (14 pkt dzielone na cztery zespoły). 

Vaduz takiego problemu nie ma, bo jest jedyną drużyną z Liechtensteinu w pucharach. W tych eliminacjach zdobyło aż 4,5 pkt, czyli najwięcej spośród wszystkich państw w Europie, o czym tutaj pisał Kacper Sosnowski >> Dzięki wynikom Vaduz Liechtenstein jest 39. w Europie na tę chwilę - ma 9 pkt, wyprzedza Litwę, Luksemburg czy Armenię, a jest tuż za Bośnią i Hercegowiną, Białorusią czy Irlandią. Za to w klubowym rakingu klub jest na 154. miejscu ex aequo z Trabzonsporem (mistrzem Turcji), tuż przed Anderlechtem czy... Lechem Poznań.

I to dzięki współczynnikowi Vaduz znalazło się w trzecim koszyku podczas losowania LKE. I trafiło do grupy, w której oczywiście faworytem nie będzie: jego rywale to holenderski AZ, cypryjski Apollon Limassol i ukraińskie Dnipro-1. Ale Vaduz już nie takie sensacje sprawiało w tym roku.

- Nie można mówić, że mieliśmy szczęście, zasłużyliśmy z przebiegu dwumeczu. Teraz musimy się zreorganizować, ale wspaniale jest mieć taki problem - mówi trener Alessandro Mangiarratti. I dodaje, że nie musi bać się o presję: - To nie problem. Kibice przychodzą na stadion, co mecz jest ich około tysiąca. Można pracować w spokoju, nigdy nie mierzymy się z nadmierną presją. Wszystko jest zbalansowane, to Vaduz.

To tym lepsza informacja dla niego. Bo Vaduz nie dość, że jest jedynym drugoligowcem w pucharach, to jeszcze po pięciu kolejkach zajmuje 9., przedostatnie miejsce z zaledwie dwoma punktami. A jak wiemy po przygodach polskich klubów, łączenie ligi z pucharami nie należy do najłatwiejszych zadań.

Więcej o: