Raków Częstochowa po zwycięstwie 2:1 w pierwszym meczu miał swoje okazje również w rewanżu, ale to Slavia Praga cieszyła się z awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. A wszystko to po akcji w 121. minucie, gdy wydawało się, że za chwilę sędzia odgwiżdże koniec spotkania i nastąpi seria rzutów karnych - a kibice pamiętają popisy bramkarza Rakowa Vladana Kovacevicia w poprzednim sezonie (był bohaterem karnych z litewską Suduvą i wybronił rzut karny w doliczonym czasie dogrywki z Rubinem Kazań, zapewniając awans). Jednak tuż przed końcowym gwizdkiem Peter Olayinka dośrodkował w pole karne, a tam Ivan Schranz zgubił kryjących go obrońców Rakowa i pokonał Kovacevicia.
- Chciałem podziękować drużynie, szatni, sztabowi za te emocje i tę przygodę w pucharach. Zrobiliśmy bardzo dużo, żeby tę rywalizację wygrać i przejść dalej, ale się nie udało. Myślę, że godnie reprezentowaliśmy Częstochowę i Polskę. Nabyliśmy kolejne doświadczenie, klub zobaczył, jak to wygląda na wyższym poziomie i mam nadzieję, że w przyszłości to wykorzysta. Bardzo boli mnie, że chłopaki zrobili tak dużo i odpadliśmy, bo w tym dwumeczu mieliśmy wiele szans, a zdobyliśmy tylko dwie bramki. Po ludzku mi ich szkoda, ale jestem dumny, że walczyli. Po prostu zabrakło szczęścia, dostaliśmy bramkę gdy nawet przeciwnik czekał już rzuty karne - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Marek Papszun, cytowany przez weszlo.com.
I dodał: - Życzę każdej polskiej drużynie w przyszłości, żeby w dwumeczu z takim przeciwnikiem stworzyła tyle sytuacji. Było gorąco pod bramką przeciwnika, choć oczywiście Slavia miała przewagę i była częściej przy piłce, ale mieliśmy czystsze sytuacje. To największy ból, jaki do tej pory jako trener przeżyłem. Zrobiliśmy bardzo dużo, żeby awansować z tak klasowym przeciwnikiem. To strzał w serce.
Teraz Raków będzie musiał skupić się na walce o mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski. Wicemistrzowie Polski pozostawiają po sobie jednak bardzo dobre wrażenie mimo dramatycznego końca przygody z pucharami - to Slavia, czyli ćwierćfinalista ostatniej edycji LKE, była zdecydowanym faworytem tego dwumeczu. W dodatku Raków przed czwartkowym spotkaniem wygrał wszystkie pięć wcześniejszych meczów w pucharach: 5:0 i 1:0 z faworyzowaną Astaną, 2:0 i 1:0 ze Spartakiem Trnawa i 2:1 w pierwszym meczu ze Slavią (choć tam wynik powinien być wyższy, bo Raków stworzył sobie wiele okazji i zdecydowanie przeważał, na co zwracał uwagę Papszun).
Za to Slavia Praga czeka na swoich rywali w Lidze Konferencji Europy - i jednym z nich może być Lech Poznań. Pełny podział na koszyki można znaleźć pod tym linkiem >>