Islandczycy znaleźli winnego porażki z Lechem. "Co za diabelskie klauny"

"Kontrowersyjna decyzja", "gdyby obowiązywała zasada gola na wyjeździe, Vikingur przeszedłby dalej", "nadzieja osłabła po czerwonej kartce" - piszą dziennikarze z Islandii o czwartkowym meczu z Lechem Poznań w el. Ligi Konferencji Europy. A jeden dziennikarz wybuchł: "Co za klauny sędziują niektóre mecze?". Vikingur pożegnał się z europejskimi pucharami.

O postawie Lecha Poznań niewiele dobrego można powiedzieć, więc nic dziwnego, że islandzkie media skupiły się raczej na zasadach ustanowionych przez UEFA czy pracy składu sędziowskiego. Mistrz Polski wygrał co prawda 4:1, ale to wciąż nie jest zwiastun lepszych czasów tej drużyny, bo jedno trzeba Islandczykom przyznać. Gdyby nie zmiana zasad wprowadzona od sezonu 2021/22, Lech nie grałby w europejskich pucharach.

Zobacz wideo W Lechu Poznań mówią o rewolucji. Nowy trener przeciwieństwem Skorży [Sport.pl LIVE]

Lech Poznań wygrywa, ale to sędzia był głównym bohaterem. Islandczycy wściekli

Zasada dotyczyła bramek wyjazdowych. Były one liczone "podwójnie". Działało to tak, że w przypadku remisu w dwumeczu do następnej rundy awansował zespół z większą liczbą bramek strzelonych na wyjeździe. Vikingur Rejkiawik strzelił gola na 2:1 na Stadionie Miejskim w Poznaniu, a arbiter sekundę później zakończył mecz. Na starych zasadach oznaczałoby to koniec Lecha w Lidze Konferencji Europy, bo w dwumeczu byłoby 2:2. Vikingur wygrał pierwszy mecz u siebie 1:0. 

"Ale niestety tak nie jest i potrzebna była dogrywka" - podkreśla portal Visir.is. Natomiast porta dv.is pisze w tytule, że Vikingur odpadł z LKE "po wielu dramatach i kontrowersyjnej decyzji". Gdy zgłębimy się treść artykułu, nie dowiadujemy się, która decyzja sędziego była kontrowersyjna, ale możemy się domyślić, że chodzi o czerwoną kartkę Juliusa Magnussona. 

"Nadzieja osłabła jeszcze bardziej, gdy kapitan drużyny otrzymał drugą żółtą kartkę" - podkreśla Visir.is. "Ciekawe, co by się stało, gdyby Magnusson nie otrzymał drugiej żółtej kartki na początku drugiej połowy dogrywki" - zastanawia się też fotbolti.net. Praca arbitrów wywołała też burzę w mediach społecznościowych.

Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

"Sędzia nie był w najlepszej formie, ponieważ nie podyktował też oczywistego rzutu karnego dla Lecha Poznań w regulaminowym czasie. Mówi się, że tak miało być, ale i tak jest to bardzo rozczarowujące dla Vikingura – ta czerwona kartka" - miała napisać jeden z użytkowników cytowany przez źródło. Dziennikarz telewizyjny poszedł o krok dalej i wprost obraził sędziów. "Co za diabelskie pajace sędziują niektóre z tych meczów?" - czytamy. 

Lech Poznań finalnie awansował do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy po wygranej 4:2 w dwumeczu z Vikingurem Rejkiawik. Jego rywalem o bezpośredni awans do fazy grupowej rozgrywek będzie F91 Dudelange, czyli prawdziwy koszmar Legii Warszawa. Luksemburski zespół wyeliminował ją z Ligi Europy w 2018 roku. Pierwszy mecz między Lechem a Dudelange zostanie rozegrany 18 sierpnia. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.