W walce o finał piłkarskiej Ligi Europy Eintracht Frankfurt, który sensacyjnie pokonał FC Barcelonę na Camp Nou w ćwierćfinale, mierzy się z West Ham United. Przed pierwszym meczem, rozgrywanym w Londynie, więcej mówiło się jednak o zamieszaniu dotyczącym biletów dla niemieckich kibiców. Anglicy przygotowali dla nich 3 tysiące miejsc, zgodnie z wymogami UEFA, ale zainteresowanie było o wiele większe. Niemieccy kibice chcieli, podobnie jak na Camp Nou, zająć miejsca przygotowane dla gospodarzy.
Anglicy jednak bardzo poważnie podeszli do tej sprawy i zapowiedzieli politykę "zero tolerancji" grożąc, że nie wpuszczą na stadion niemieckich kibiców, którzy chcieliby zająć miejsca w innych sektorach niż wyznaczony dla fanów Eintrachtu. To wzburzyło prezesa niemieckiego klubu, który oskarżył Anglików o "brudną grę", a ich zachowanie określił mianem "wstydu dla piłki".
Piłkarze Eintrachtu postanowili jednak odpowiedzieć w najlepszy możliwy sposób. Już w 1. minucie wyszli na prowadzenie, gdy Knauff wykorzystał kapitalne dośrodkowanie Borre'a i z bliska skierował piłkę głową do siatki. Ich radość nie trwała jednak zbyt długo - w 21. minucie do remisu doprowadził Antonio, który uderzył głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
Po przerwie Eintracht znów objął prowadzenie. W 54. minucie Kamada dopadł do piłki odbitej od rywala i z bliskiej odległości pokonał bramkarza rywali. Nieco później miał doskonałą okazję, by podwyższyć prowadzenie swojego zespołu, ale trafił jedynie w słupek.
W drugim spotkaniu nie działo się tak wiele. RB Lipsk podejmował na własnym stadionie Rangersów. Niemiecki zespół od początku rzucił się do ataku, jednak nie był w stanie znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali. W 31. minucie świetną okazję miał Angelino, jednak jego uderzenie zostało zablokowane przez obrońców.
Po przerwie doskonałą okazję miał Nkunku, ale McGregor pewnie obronił jego uderzenie. I choć niemiecki zespół nie przestawał atakować, to dopiero w 85. minucie Angelino, potężnym strzałem sprzed pola karnego, dał zwycięstwo RB Lipsk. Choć nie da się ukryć, że biorąc pod uwagę przebieg spotkania, jednobramkowe prowadzenie nie może cieszyć piłkarzy Domenico Tedesco.
Rewanżowe starcia już za tydzień, w czwartek 5 marca. Finał Ligi Europy odbędzie się 18 maja na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli.