Choć po odpadnięciu z Ligi Mistrzów drużyna ze stolicy Katalonii była uznawana za głównego faworyta do wygrania Ligi Europy, tak się nie stanie. W czwartkowy wieczór Barca przegrała 2:3 z Eintrachtem Frankfurt (3:4 w dwumeczu) i pożegnała się z rozgrywkami już w ćwierćfinale.
Niemiecki klub dostał oficjalnie pięć tysięcy wejściówek dla swoich kibiców na to spotkanie. Stacja ESPN przekazała jednak, że na stadionie było ich blisko 30 tysięcy. - Atmosfera wcale nie pomogła, to jasne. Wpłynęło to na nas i nie graliśmy dobrze, choć nie powinno to służyć jako wymówka. Musimy też pogratulować Eintrachtowi. Byli lepsi w dwumeczu - powiedział po spotkaniu Xavi Hernandez.
Trener Barcy był niezadowolony, że na trybunach pojawiło się tak wielu fanów z Frankfurtu. - Jeśli chodzi o podział stadionu, wyglądało to jak finał. To było rozczarowujące. Nawet nasi piłkarze to skomentowali. Zespół chce wiedzieć, jak to się stało i będzie szukał wyjaśnienia. Takie rzeczy nie mogą się zdarzyć, gdy grasz u siebie. To jasne, że to nam nie pomogło. Klub się dowie, jak to możliwe - ocenił.
Jeszcze przed meczem Xavi zaapelował do kibiców, aby stworzyli wrogą atmosferę, taką jak w pierwszym meczu przygotowali fani Eintrachtu. Zamiast tego piłkarze FC Barcelony byli wyśmiewani i wygwizdani przez grupę przyjezdnych, kiedy wyszli na rozgrzewkę. Co więcej, ultrasi Barcy, którzy zajmują trybunę za jedną z bramek zbojkotowali pierwsze 10 minut drugiej połowy w proteście przeciwko tak dużej liczbie fanów z Niemiec i opuścili swoje miejsca.
W podobnym tonie po końcowym gwizdku wypowiadał się prezydent Barcy Joan Laporta. - Xavi ma rację, to był poważny błąd. To, co wydarzyło się na trybunach to hańba, której nie można powtórzyć. Musimy przejrzeć posiadane informacje i podjąć środki. Musimy też być bardziej rygorystyczni i nie pozwalać na pewne rzeczy. Czuje się zawstydzony jako kibic Barcelony. Przepraszam - skomentował.
Temat zbyt dużej liczby kibiców został również poruszony przez hiszpańskie media. Kataloński dziennik "Mundo Deportivo" zamieścił na okładce tytuł "Kaputt en el Camp Nou", nawiązując tym samym do "niemieckiej inwazji", czyli tak wielu kibiców Eintrachtu na trybunach. "Co za rozczarowanie! A było wiadomo, jak wiele ten mecz może kosztować. Że Eintracht będzie niebezpiecznym rywalem. Ale chyba nikt nie przewidział, że to będzie jedna z najsmutniejszych nocy w historii Camp Nou" - napisał dziennikarz "Mundo Deportivo", Joan Poqui.
Dziennikarz "Marki" Ramiro Aldurante wyjaśnił z kolei, w jaki sposób doszło do takiej sytuacji. "Barcelona nie używała tzw. seient lliure, czyli systemu odsprzedawania biletów pomiędzy kibicami, od początku pandemii. Sam klub poprosił teraz przed meczem swoich kibiców, żeby przekazywali swoje bilety, których nie wykorzystają, innym. Doszło jednak do sytuacji, w której w jakiś sposób przechwycili je fani Eintrachtu. I trzeba to wyjaśnić, bo to sprawa nie tylko zła wizerunkowo dla klubu, ale także zagrażająca bezpieczeństwu w trakcie meczu" - opisał.