To już był koniec meczu. Josue, który wcześniej spowodował dwa rzuty karne, po których z 1:0 dla Legii zrobiło się 1:1 i 1:2, zakrył twarz koszulką, zalał się łzami i usiadł na murawie. O tym obrazku wspominają nawet włoskie media, które zauważają to, co później zrobiła sama Legia. Czyli że po meczu pocieszała Josue na Twitterze. "Piękny gest w kierunku portugalskiego zawodnika, który mimo tych rzutów karnych zaliczył w czwartek dobry występ" - pisze portal areanapoli.it
"Josue, są dni lepsze i gorsze. Głowa do góry!" - napisała Legia na Twitterze, gdzie wrzuciła też zdjęcia rozpaczającego Portugalczyka, którego pocieszają koledzy z zespołu.
- Jestem smutny, bo to nie był mecz do przegrania. Myślę, że trochę odpuściliśmy końcówkę. Że to my sami naszymi prostymi i łatwymi błędami zrobiliśmy różnicę. Byłem przekonany, że nie będzie pierwszego rzutu karnego, ale sędzia zadecydował inaczej. Później były kolejny karny. Ale to nie one same w sobie są problemem, a bardziej to, że tracimy w tak łatwy sposób piłkę w środku boiska. Nie można sobie pozwalać na takie zachowanie na takim poziomie - rozkładał po meczu ręce Filip Mladenović.
"Więcej treści sportowych znajdziesz też na "Gazeta.pl"
A kiedy zapytany został na koniec, czy ten mecz to światełko w tunelu, odparł: - Na pewno inaczej gramy w ekstraklasie, a inaczej w Lidze Europy. Dziś było więcej gry defensywnej w naszym wykonaniu. Jeżeli mogę, zawsze staram się znaleźć jakieś pozytywy. Ale... Naprawdę musimy znaleźć drogę do wyjścia z dołka, bo to coraz bardziej boli.