Czesław Michniewicz skomentował mecz z Napoli w Lidze Europy. I wytłumaczył zmiany

- Graliśmy na tle świetnej drużyny, lidera Serie A i staraliśmy się im przeciwstawić. Jeżeli jednak tracisz bramkę 20 sekund po tym, jak sam mogłeś ją zdobyć, to jest to olbrzymi ból - po meczu z Napoli powiedział trener Legii Warszawa, Czesław Michniewicz.

"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl".

Legia Warszawa przegrała z SSC Napoli 0:3 w trzeciej kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Chociaż mistrzowie Polski dzielnie walczyli do 76. minuty, remisując 0:0, to w ostatnim kwadransie gole dla lidera Serie A strzelili kolejno Lorenzo Innsigne, Victor Osimhen i Matteo Politano.

Zobacz wideo Maciej Skorża zobaczył skład Legii i nagle zmienił plan. Piłkarz Lecha ujawnia

- Z mojej perspektywy, mecz wyglądał następująco: do 80. minuty byliśmy w grze, utrzymywał się wynik 0:0. Może nie stwarzaliśmy wielu okazji, Napoli miało ich więcej, ale na nasze szczęście ich nie wykorzystali. W najlepszym dla nas momencie straciliśmy dwie bramki: pierwszą tuż po tym, kiedy mieliśmy sytuację, którą mogliśmy lepiej wykorzystać. Przy drugiej bramce było podobnie. Trzecia bramka to bardzo ładny strzał, w 10 minut straciliśmy nadzieje na korzystny wynik - powiedział po meczu trener Legii, Czesław Michniewicz.

"Dziękuję za wysiłek i zaangażowanie"

I dodał: - Chciałbym podziękować drużynie za wysiłek i zaangażowanie, za zostawione zdrowie na boisku. Wynik nie oddaje wydarzeń do 80. minuty. Czasem zmiany mają wielkie znaczenie, w czwartek zmiany przyspieszyły grę Napoli. Wiedzieliśmy, że pojawią się zmiennicy z podstawowego składu. Kiedy my opadaliśmy z sił, oni weszli na boisko. Mahir Emreli i Lirm Kastrati mieli sytuacje, w których mogliśmy zdobyć bramki, ale to rywale przeprowadzili kontry. Wracamy smutni do Warszawy, ale kiedy emocje opadną, zobaczymy kilka pozytywów w naszej grze. Graliśmy na tle świetnej drużyny, lidera Serie A i staraliśmy się im przeciwstawić. Jeżeli jednak tracisz bramkę 20 sekund po tym, jak sam mogłeś ją zdobyć, to jest to olbrzymi ból. Wiedzieliśmy, że jak pierwsi stracimy gola, trudno nam będzie odpowiedzieć. Te dwa momenty bolą więc i siedzą w głowach zawodników.

- Na boisku pojawili się najlepsi wykonawcy na nasze założenia. Chcieliśmy uniknąć bezpośrednich pojedynków środkowych obrońców z naszymi napastnikami, szukaliśmy sposobu, żeby ich ominąć. Pomysł z Ernestem Mucim w ataku był dobry. Chcieliśmy wstawić dużo zawodników operujących piłką na małej przestrzeni. Powiedzieliśmy w przerwie, że musimy odważniej utrzymywać piłkę w grze. Nie obyło się jednak bez błędów - zakończył Michniewicz.

Po trzech kolejkach Legia wciąż jest liderem swojej grupy z sześcioma punktami. Napoli i Leicester City mają po cztery punkty. Spartak Moskwa ma ich trzy. W następnej kolejce Legia podejmie Napoli. Ten mecz już 4 listopada.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.