Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl
Cała Polska żyje w czwartek tylko jednym spotkaniem, kiedy to na Stadio Diego Armando Maradona w Neapolu Legia Warszawa zmierzy się z miejscowym SSC Napoli w spotkaniu 3. kolejki Ligi Europy. Podopieczni Czesława Michniewicza są rewelacją rozgrywek i niespodziewanie przewodzą swojej grupie C z kompletem punktów.
Legia nie jest jednak jedynym polskim akcentem w czwartkowych meczach europejskich pucharów. Oprócz piłkarzy warszawskiej drużyny na boisku mogliśmy już po południu oglądać kilku innych Polaków. W Lidze Europy byliśmy świadkami dopiero drugiego po wyleczeniu kontuzji występu Arkadiusza Milika. Reprezentant Polski wyszedł w podstawowym składzie Olympique Marsylia na wyjazdowy mecz z Lazio. Pomimo głębokich starań i kilku prób nie udało mu się jednak trafić do siatki, a spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. 27-letni napastnik opuścił natomiast boisko w 73. minucie, a zmienił go Brazylijczyk Gerson.
Milik był jedynym polskim przedstawicielem w spotkaniach Ligi Europy. Więcej Polaków mogliśmy oglądać w Lidze Konferencji Europy. Negatywnie zapisał się Kamil Grabara, który wyleciał z boiska już w 8. minucie spotkania FC Kopenhaga z PAOK-iem Saloniki. Młody bramkarz otrzymał zasłużoną czerwoną kartkę za zagranie ręką poza polem karnym. W tym samym spotkaniu, ale w drużynie gości na boisku od samego początku przebywał Karol Świderski. Polski napastnik spędził na murawie 83. minuty, ale nie udało mu się zdobyć żadnej bramki ani asysty. Spotkanie skończyło się natomiast wynikiem 2:1 dla PAOK-u.
Słaby występ w spotkaniu Unionu Berlin z Feyenoordem Rotterdam zaliczył także Tymoteusz Puchacz. Reprezentant Polski przebywał na boisku przez 78. minut i w tym czasie wraz z kolegami dał rywalom strzelić aż trzy bramki. Ostatnim Polakiem, którego mogliśmy oglądać w pierwszych czwartkowych spotkaniach LKE jest Jacek Góralski. Dla 29-letniego pomocnika był to podobnie jak w przypadku Arkadiusza Milika dopiero drugi występ po zerwaniu więzadeł krzyżowych w kolanie.