"Kiedy w 84. minucie Mahir Emreli opuszczał boisko, komplet publiczności na stadionie Legii żegnał go brawami na stojąco. Azer strzelił decydującego gola w meczu z Leicester City (1:0) i wyrasta na króla mistrzów Polski w europejskich pucharach" - pisał o występie Emrelego przeciwko "Lisom" Konrad Ferszter.
- Marzyłem o takich meczach, ale też mówiłem przed pierwszym gwizdkiem, że musimy cieszyć się takim spotkaniem. Zarówno my, jak i kibice. To tylko 90 minut i jestem zadowolony, że udało nam się wygrać po dobrej grze. Walczyliśmy do końca i mamy kolejne trzy punkty - mówił po spotkaniu Mahir Emreli w wywiadzie z TVP.
Azer w 31. minucie gry strzelił jedynego gola w tym meczu. - Po prostu zobaczyłem, gdzie jest bramka, i oddałem strzał w jej kierunku. Każdy napastnik powinien tak to robić, ale nieważne jest, kto strzelił tego decydującego gola. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się zdobyć trzy punkty - relacjonował napastnik Legii.
- Nikt z nas nie bał się Leicester. Szanujemy ich, ale wiemy też, że dzisiaj w piłce wszystko jest możliwe. Teraz wszyscy mogą w to uwierzyć. Każdy z nas myślał o tym, aby walczyć z całych sił i cieszyć się piłką, a wówczas wszystko poszło po naszej myśli - podsumował Emreli.
Legia Warszawa, która w kolejnym meczu 21 października zmierzy się na wyjeździe z Napoli, utrzymała się na prowadzeniu w grupie C Ligi Europy.