Dla Bartosza Kapustki mecz z Leicester City w Lidze Europy miałby wyjątkowe znaczenie. Miałby, ale pomocnik, który był zawodnikiem angielskiego klubu, a dziś gra w Legii Warszawa, na początku sezonu zerwał więzadło krzyżowe i czeka go kilkumiesięczna przerwa w grze.
Kapustka trafił do Leicester City w 2016 roku po udanych mistrzostwach Europy, ale na King Power Stadium nie błysnął. W pierwszym sezonie pomocnik rozegrał w klubie tylko trzy mecze, a kolejne dwa lata spędził na wypożyczeniach w niemieckim Freiburgu i belgijskim Oud-Heverlee Leuven. W marcu 2019 roku Kapustka pierwszy raz zerwał więzadło krzyżowe, a przez kontuzję stracił młodzieżowe mistrzostwa Europy, które odbywały się w tym samym roku.
Latem zeszłego roku 24-latek podpisał kontrakt z Legią, która zaledwie 12 miesięcy później awansowała do Ligi Europy, gdzie zagra z byłym klubem Kapustki. - Od razu dotarło do mnie, że nie będę mógł wziąć w tym udziału, a po cichu o tym marzyłem. Pojechać na Leicester z innym klubem, zagrać na King Power Stadium, pokazać się. To mogło się wydarzyć, gdyby nie uraz, dlatego ciężko coś takiego przetrawić. Pamiętam, że wracałem samochodem z rewanżu ze Slavią Praga, oglądałem losowanie na telefonie i łezka pociekła, gdy uświadomiłem sobie, co mnie ominie. To trudne momenty - powiedział Kapustka w wywiadzie dla portalu Newonce.sport.
Jak zawodnik wspomina przeprowadzkę do Anglii? Kapustka wyjeżdżał na Wyspy w wieku zaledwie 20 lat. - Wiele z tego wyniosłem, bo dzisiaj na pewno jestem w innym miejscu i zmieniłem się jako człowiek. Inaczej myślę i odbieram świat, ale to wszystko kwestia doświadczeń. Wtedy dopiero się tego uczyłem. Może w tamtym momencie nie do końca miałem ukształtowane własne przekonania, wartości i zdanie na każdy temat. Pierwszy raz byłem w obcym kraju, musiałem ze wszystkim radzić sobie sam i, jak sięgam wspomnieniami, nie było to proste. Ale zawsze powtarzam, że niczego nie żałuję i cieszę się, że dostałem taką szansę w życiu, aby podpisać tam kontrakt - powiedział Kapustka.
I dodał: - Dla młodego chłopaka to był ogromny przeskok i sporo się w życiu zmieniło. Przed wyjazdem miałem w Krakowie mieszkanie, swoje miejsce, ale do 17-18 roku życia mieszkałem jeszcze na obiektach klubowych Cracovii na Wielickiej. Wychowywałem się w internatach, później żyłem w bazie treningowej, więc zawsze byłem przyzwyczajony, że wokół było mnóstwo kumpli z drużyny i życie kręciło się wokół piłki. Spędzaliśmy razem wolny czas, więc za granicą trochę tego brakowało. Nagle zostawiłem rodzinę i kolegów, więc też przyzwyczajałem się do czegoś nowego. Na samym początku Anglia na pewno była przeskokiem.
Jak Kapustka wspomina klimat angielskiej szatni? - Jeśli miałbym opowiadać na podstawie krajów, w których byłem, czyli Niemiec, Belgii, Anglii i Polski, to na Wyspach ten luz jest zdecydowanie największy. Porównując z takim Freiburgiem, gdzie nie mogliśmy używać telefonu w szatni i w różnych częściach klubu, w Anglii nie było dziwne, gdy ktoś ćwiczył na siłowni z komórką. Między seriami czy nawet rozmawiając z kimś podczas ćwiczeń – normalka. Nie było takich restrykcji. W Leicester mieliśmy też różne wyjazdy integracyjne jak Christmas Party, gdzie zawsze wiele się działo. Tematyczne podróże, przebieranki, różne przygody. Tam tworzą się historie, które zawsze zostają w pamięci i to też scala drużynę. Nawet osoby, które nie brylują na co dzień w życiu szatni, bawią się i integrują z resztą grupy. Ten element spędzania wspólnie czasu był tam widoczny - stwierdził Kapustka.
A kto zrobił na nim największe wrażenie na boisku? - Jak przychodziłem, to Riyad Mahrez. Najlepszy piłkarz, z jakim mierzyłem się pod względem techniki użytkowej. Z takim gościem jeszcze nie grałem i nie miałem go w szatni. Nic dziwnego, że Pep Guardiola go ściągnął. W tym ostatnim okresie to najbardziej imponował James Maddison. Na treningu ustawiał piłkę do 10 rzutów wolnych, to zwykle 8 albo 9 wpadało. Ma wielkie możliwości. Każdy zna jego wartość i chociaż w poprzednim sezonie Premier League nie pokazał pełni możliwości, to jeszcze zobaczymy mnóstwo jego pięknych bramek. Nie widziałem tak dobrze ułożonej stopy - wspominał.
Chociaż ostatnie miesiące w Leicester Kapustka spędził na leczeniu poważnej kontuzji, to mimo to zdążył popracować z obecnym trenerem angielskiej drużyny - Brendanem Rodgersem - który rozpoczął pracę w klubie w lutym 2019 roku. W udzielonym wywiadzie Kapustka spróbował porównać Rodgersa do trenera Legii - Czesława Michniewicza.
- Trenera Rodgersa niezwykle cenię, mimo że krótko z nim współpracowałem. Bardzo odpowiadało mi, jak pracował. Chciałbym go mieć w swojej szatni, bo lubił kreatywnych zawodników, jego treningi opierały się na grze na małą liczbę kontaktów, na posiadaniu piłki, na gierkach na małych przestrzeniach. Nawet jeśli wiedziałem, że nie zagram, bo nie byłem zarejestrowany, to naprawdę czułem, że wtedy się rozwijam i to mnie ekscytowało. Sama wizja treningu, bo przez ten czas po pandemii wiele się nauczyłem - powiedział Kapustka.
I zakończył: - Zarówno jeden, jak i drugi trener bardzo dobrze potrafią reagować na to, co się dzieje na boisku i chcą mieć możliwość zmiany systemu gry, zaskoczenia rywala czymś nowym. Obaj wpajają piłkarzom, aby byli uniwersalni i inteligentni. Dążą do tego, żeby odnajdywali się na różnych pozycjach, w różnych formacjach, to ich bardzo łączy.
Mecz Legia - Leicester City w czwartek o 18:45. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej.