- Ooo, popsuło się w tej Rosji - powiedział Czesław Michniewicz, który spojrzał na bezalkoholowe piwo na stole konferencyjnym, które po chwili otworzył, postawił obok rzeczniczki Legii Izabeli Kruk i dopiero zaczął podsumowywać mecz. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z wygranej. Początek nie był najlepszy, ale spodziewaliśmy się, że Spartak będzie chciał zaatakować. Dobrze, że przed przerwą nie padły z tego żadne bramki - mówił Michniewicz.
I kontynuował: - W przerwie przeanalizowaliśmy na wideo kilka sytuacji i pokazaliśmy zawodnikom materiał dotyczący ataków rywali. Po przerwie Spartak przeprowadzał mniej akcji, choć wciąż dążył do wygranej. Angażował większe siły w ofensywę, dzięki temu mieliśmy więcej miejsca do kontrataków.
To właśnie po kontrataku w 91. minucie zwycięskiego gola dla Legii strzelił Lirim Kastrati, który wykorzystał podanie innego rezerwowego - Ernesta Muciego. - Dużą pracę zrobił wcześniej Mahir Emreli [w 82. zmienił go Tomas Pekhart], który zmęczył Gieorgija Dżikiję, dzięki temu Kastrati miał później więcej miejsca - zwrócił uwagę Michniewicz.
Występ Kastratiego, który trafił do Legii w ostatnim dniu letniego okna transferowego, ważył się do ostatnich godzin. - On jest z nami krótko, bo raptem tydzień, w tym czasie poleciał jeszcze do Serbii, aby załatwić wizę. Tutaj chciałbym także złożyć duże podziękowania pracownikom Legii: Magdzie Żarskiej, Radkowi Dejowi czy Konradowi Paśniewskiemu, którzy w ekspresowym tempie wszystko załatwili - zdradził Michniewicz.
Najwięcej pytań do trenera Legii po meczu mieli rosyjscy dziennikarze. - Muszę przyznać, że podoba mi się wasze zachowanie. Polscy dziennikarze mogą się od was uczyć, bo nie zaczynają pytań tak jak wy, czyli od gratulacji - uśmiechnął się Michniewicz, który po tym, jak odpowiedział na ostatnie pytanie, dostał od dziennikarzy - także tych z Polski - gromkie brawa.