Gol rezerwowego Lirima Kastratiego z 91. minuty, po podaniu innego rezerwowego - Ernesta Muciego. To oni zapewnili Legii zwycięstwo w Moskwie ze Spartakiem. - Trudno zaakceptować ten wynik. Staraliśmy się wygrać, ale to nam się nie udało. Mówiłem dzień przed meczem, że to mocny zespół - chwalił Legię na początku konferencji trener Spartaka Rui Vitoria.
Ale później zaczął dostawać pytania od rosyjskich dziennikarzy. Tak samo jak wybuchł przed meczem, tak samo nie utrzymał nerwów na wodzy po meczu. - Proszę nie zadawać mi takich pytań, ciągle pytacie o to samo. Jestem w Spartaku i zamierzam tutaj dalej pracować - mówił poirytowany Vitoria, który dostał pytanie, czy po porażce z Legią odda się do dyspozycji zarządu.
- Wytrzymaliśmy 90 minut i dopiero straciliśmy gola. Uważam, że zrobiliśmy wszystko, by wygrać. Poza tym proszę na chwilę zapomnieć o wyniku i pomyśleć tylko o naszej grze, o dominacji, o naszych strzałach. Oddaliśmy 23 strzały, 23 - powtarzał Vitoria, o którym w ostatnich tygodniach w Rosji pisze się sporo, że ma zostać zwolniony.
Porażka z Legią na pewno nie umocniła jego pozycji. - Kto za nią odpowiada? Ja, w 100 procentach. Przegrana zespołu to moja przegrana. Możemy rozmawiać o różnych kwestiach, ale na końcu to ja biorę na siebie wszystkie konsekwencje. Jestem trenerem, liderem. I jestem tutaj obecny. Nigdy się nie poddaję - zapewnił trener Spartaka, który po siedmiu kolejkach nowego sezonu zajmuje dopiero dziewiąte miejsce w lidze rosyjskiej.