"To jest coś niesamowitego!", "Co za refleks!", "Jak on to robi!?" - krzyczał Maciej Iwański, komentator TVP, gdy Vladan Kovacević dwoił i troił się w bramce Rakowa Częstochowa. 23-letni Bośniak popisał się w pierwszej połowie pięcioma fenomenalnymi interwencjami. Najlepiej zapamięta go Laurent Depoitre, który przegrał dwie akcje sam na sam z Kovaceviciem, a w dodatku nie dał rady go pokonać bardzo groźnym strzałem głową z bliskiej odległości.
Kovacević skapitulował dopiero w 45. minucie, gdy Tarik Tissoudali pokonał go strzałem z trzeciego metra. Tym samym Raków stracił pierwszą bramkę w europejskich pucharach od 555 minut! Powtórzmy: Raków stracił pierwszego gola od 555 minut. Tym samym Gent wyrównał stan dwumeczu na 1:1.
Raków starał się grać wysokim pressingiem, ale przy piłce utrzymywali się gospodarze. W drugiej linii grą Gentu dyrygował Vadis Odjidja-Ofoe, była gwiazda Legii. I to właśnie 32-latek strzelił gola na 2:0, gdy w 71. minucie popisał się cudownym strzałem zza pola karnego.
Chwilę później już było wiadomo, że Raków pożegna się z pucharami. Na 3:0 trafił Julien De Sart, który posłał potężną bombę z okolicy 18. metra. Tym samym Raków przegrał i nie awansował do Ligi Konferencji UEFA.
Drużynie Marka Papszuna i tak należy się ogromny szacunek. Przypomnijmy, że w II rundzie Raków wyeliminował Suduvę Mariampol, następnie ograł Rubin Kazań, a teraz przez półtora meczu skutecznie bronił się przed Gentem. Tym większy szacunek, bo w rewanżu zabrakło jednego z głównych filarów obrony Rakowa Zorana Arsenicia, który złamał rękę.