Raków Częstochowa gra dalej w Europie! Szalone rzuty karne. Kovacević bohaterem

Raków potrzebował rzutów karnych, by awansować do kolejnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Ale się udało! Częstochowianie pokonali Suduvę Mariampol po bezbramkowym remisie i wygranej w serii jedenastek 4-3.

Jej bohaterem był nowy bramkarz Rakowa Vladan Kovacević. Bośniak obronił dwie jedenastki i po chwili tonął w objęciach kolegów. Jego znakomita gra daje częstochowianom awans do III rundy kwalifikacji.

– Mam nadzieję, że będzie to dobry mecz i w historycznym sezonie zrobimy kolejny krok do przodu – zapowiadał przed czwartkowym meczem Marek Papszun. Sezon historyczny, bo dla Rakowa to debiut w Europie. Po czwartkowym wieczorze wiemy już na pewno: to nie koniec tej przygody.

Zobacz wideo Deresz: Nie eksponujmy swoich emocji w negatywny sposób. Mamy jeszcze dużo szans medalowych

Przed rewanżowym meczem w Bielsku-Białej, gdzie Raków wystąpił dzięki gościnności Podbeskidzia, w lepszych nastrojach byli częstochowianie. Z murawy wicelidera ligi litewskiej wywieźli remis, a po drodze, w niedzielę, w pierwszej kolejce ekstraklasy wygrali z Piastem 3:2.

Raków - Suduva: gol widmo i rzuty karne

Ale w czwartek już tak lekko nie było. A wręcz przeciwnie. By wyłonić zwycięzcę potrzebne były rzuty karne. A te lepiej wykonywali gospodarze. Wygrali 4-3, a ich bohaterem był Kovacević. Zresztą nie po raz pierwszy. Bośniak wyrasta na specjalistę od rzutów karnych. Jego interwencja dała Rakowowi triumf w meczu o Superpuchar Polski z Legią (1:1 i 4-3 w rzutach karnych) i przysłużyła się wygranej z Piastem w lidze (Kovacević obronił karnego uderzanego przez Patryka Lipskiego). A w czwartek - dała awans w europejskich pucharach. Ale przyjemnie dla Rakowa było dopiero w serii karnych.

Wcześniej gra wyglądała tak, jak w pierwszym meczu obu ekip: przeważał Raków, ale trafić nie umieli ani jedni, ani drudzy. Najlepszą okazję Raków stworzył dopiero w 41. minucie, ale Patryk Kun kopnął wprost w bramkarza. Po pierwszej połowie trener wicemistrzów Polski mógł być jednak względnie zadowolony – to gospodarze przeważali, mieli więcej sił i pomysłu. Ale goli z tego nie było.

Kibice poderwali się z krzesełek tylko raz, w 28. minucie. Z akcją ruszyli goście, Habran dośrodkował z prawej strony, a piłka prześlizgnęła się przez boczną siatkę. Na szczęście dla częstochowian sędzia był czujny – okazało się, że była w niej dziura. "Gol widmo" – mówili komentatorzy.

W drugiej połowie to goście mieli jednak najlepszą okazję, aby w końcu trafić do bramki. W 49. minucie, po dośrodkowaniu i strzale z pierwszej piłki N’Kololo, powinien być gol. Cudem jego uderzenie wybronił jednak nowy bramkarz Rakowa Vladan Kovacević. Raków miał sporo szczęścia.

W dogrywce i jednym, i drugim brakowało sił, by zadać kończący cios. Obie ekipy czekały na rzuty karne. Co prawda rzutem na taśmę Raków mógł wygrać, ale w 120. minucie Ivi Lopez trafił z wolnego w słupek.

Dzięki wygranej Raków zagra w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Tu zadanie będzie trudniejsze. Na ekipę Marka Papszuna czeka Rubin Kazań. Pierwszy mecz 5 sierpnia, rewanż – tydzień później.

Więcej o:
Copyright © Agora SA