- Zasada bramek wyjazdowych została zlikwidowana, więc miejsce rozgrywania spotkania trochę straciło na znaczeniu. Pragniemy dać z siebie wszystko i osiągnąć jak najlepszy wynik. Jestem przekonany, że w czwartek po 90 minutach nie będziemy jeszcze wiedzieli, kto awansował - mówił przed meczem z Pogonią Szczecin trener NK Osijek, Nenad Bjelica.
Były szkoleniowiec Lecha Poznań miał rację, po meczu w Szczecinie nie wiemy, kto zagra w 3. rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Chociaż trzecia drużyna ostatniego sezonu ekstraklasy w starciu z wicemistrzem Chorwacji nie była faworytem, to przed własną publicznością wypadła zaskakująco dobrze i z pewnością nie odstawała od teoretycznie silniejszego przeciwnika.
Gra Pogoni była jednak lepsza od wyniku. Bezbramkowy remis w Szczecinie oznacza, że drużyna Kosty Runjaicia awans będzie musiała wywalczyć na wyjeździe, gdzie z pewnością czeka ją trudniejsze zadanie. Pogoń pojedzie do Chorwacji bez bramkowej zaliczki, choć pierwsze minuty spotkania w Szczecinie wskazywały na to, że drużyna Runjaicia może ten mecz nawet wygrać.
Szczecinianie zaczęli odważnie, bez tremy i respektu dla faworyzowanego przeciwnika. W 7. minucie prostopadłym podaniem do Luki Zahovicia popisał się Kacper Kozłowski. Słoweniec wpadł w pole karne, gdzie podał jeszcze do Sebastiana Kowalczyka, jednak uderzenie tego zostało zablokowane. Niedługo później z lewej strony dobrze dośrodkował Luis Mata, ale w polu karnym nie było nikogo, kto mógłby wygrać pojedynek główkowy.
Pogoń zaczęła dobrze, jednak im dłużej trwał mecz, tym większą kontrolę na boisku przejmował Osijek. Chociaż zespół Bjelicy nie tworzył zagrożenia pod bramką Dante Stipicy, to nie już nie pozwalał szczecinianom na tak wiele. Klincz na boisku trwał do ostatniego kwadransa meczu. To wtedy, głównie dzięki zmiennikom, spotkanie odzyskało szybsze tempo.
W 71. minucie ładną akcją w polu karnym Pogoni popisał się Amer Hiros, jednak jego uderzenie zostało zablokowane, a piłkę złapał Stipica. Bramkarz gospodarzy rozpoczął szybki kontratak i niewiele zabrakło, by przed szansą na strzelenie gola stanął Jean Carlos. Piłkarz Pogoni został jednak zatrzymany w ostatniej chwili przez przeciwnika. Siedem minut później zespół Runjaicia skonstruował ładny, szybki atak pozycyjny, ale bramkarz gości obronił uderzenie Sebastiana Kowalczyka.
Dobra gra defensywna i przebłyski w ofensywie nie wystarczyły Pogoni do pokonania Osijeku. Wystarczyły jednak do tego, by wicemistrzowie Chorwacji nie oddali w Szczecinie celnego strzału. Takie postawy w defensywie i nieco więcej odwagi w ataku Pogoń będzie potrzebowała za tydzień w Chorwacji, by wywalczyć awans, który na pewno znajduje się w jej zasięgu.