Porażka Lecha może dużo kosztować polską piłkę. Ostatni mecz na tym poziomie na co najmniej dwa lata?

Jakub Balcerski
Mecz Lecha z Rangers (0:2) mógł być dla polskich drużyn jednym z ostatnich na tym poziomie przez co najmniej dwa kolejne lata.

570 tys. euro, 27. miejsce Polski w rankingu UEFA i przyszłość drużyn z ekstraklasy w kolejnych sezonach europejskich pucharów - o to w czwartek grał Lech. Przegrał 0:2 i smutnym akcentem zakończył przygodę w Lidze Europy.

Przygodę wyjątkowo nieudaną. W grupie D Lech wygrał jeden mecz, a pięć przegrał, zajął ostatnie miejsce.

Można powiedzieć: przy tym składzie grupy, z bardzo mocnymi Rangersami i Benficą, to nie jest zaskakujące rozstrzygnięcie. Ale apetyty były jednak większe. Lech Dariusza Żurawia pokazywał w eliminacjach odważny, ofensywny styl. Wydawało się, że zostawi w fazie grupowej lepsze wrażenie. 

Zobacz wideo Wybieramy Ikonę Futbolu 2020 - plebiscyt Sport.pl

Na początku - w pierwszym meczu lechici przegrali 2:4 z Benficą, ale zaimponowali odważną grą - faktycznie tak było. Od tamtego czasu obraz Lecha drastycznie się jednak zmienił. I ostatecznie pozostał spory niedosyt. Przyszły błędy, zmęczenie, trochę marazmu, dziwnych decyzji, ale przede wszystkim nieskutecznej gry, która w zderzeniu z lepszymi zespołami musiała się tak skończyć. Lecha trzeba docenić za pierwszy od pięciu lat awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Doświadczenie zebrane w tych meczach jest cenne. Ale szansy szkoda, zwłaszcza że Lech walczył nie tylko o swój interes. 

Lech grał o awans Polski w rankingu UEFA. Co ich porażka z Rangers oznacza dla polskich klubów?

Chodziło także o punkty do rankingu UEFA. Jak mówił "Rzeczpospolitej" statystyk Wojciech Frączek, w przypadku porażki Ferencvarosu z Dynamem Kijów i zwycięstwa Lecha z Rangersami, Polska awansowałaby na 27. miejsce w rankingu. To miejsce w tabeli jest kluczowe dla polskich drużyn w kontekście gry w europejskich pucharach w kolejnych sezonach. 

Zmiany wynikające z tego awansu byłyby widoczne za dwa lata. Dziś jest tak, że przy 29. pozycji Polski w rankingu przed sezonem 2021/2022, mistrz kraju powalczy o Ligę Mistrzów od I rundy eliminacji. Jeśli odpadnie na tym etapie rozgrywek, spadnie do II rundy gry o wejście do Ligi Europy. Jeśli odpadnie w II rundzie, to od III rundy zagra o prawo gry w nowych rozgrywkach: Conference League. Pozostałe trzy drużyny - zdobywca Pucharu Polski i wicemistrz kraju zaczną grę o prawo występu w Conference League od II rundy, a trzecia drużyna ligowej tabeli od I rundy.

Jak mogło być? Pierwszy warunek awansu w rankingu został spełniony już we wtorek. Ferencvaros przegrał z Dynamem Kijów 0:1 w Lidze Mistrzów. Zwycięstwo Lecha sprawiłoby, że od sezonu 2022/23 trzy zespoły oprócz mistrza Polski zaczynałyby swój udział w Conference League od II rundy eliminacji do tych rozgrywek. Sytuacja w Lidze Mistrzów nie zmieniłaby się, nadal mistrz Polski zaczynałby eliminacje od I rundy. W przypadku remisu Lecha sytuacja byłaby identyczna jak w przyszłym sezonie - dwie drużyny grają od II rundy eliminacji Conference League i jedna od I rundy. 

Jak będzie po porażce Lecha? Polska spadnie na 30. miejsce w rankingu i trzy drużyny - poza mistrzem kraju - zagrają od I rundy eliminacji Conference League. Sytuacja zrobiła się trudna już przez samą reformę, której dokonała UEFA i na której straciły polskie zespoły. Ale porażka Lecha sprawia, że przez najbliższe dwa lata wejście polskiej drużyny na poziom, na którym grali poznaniacy, będzie bardzo trudnym zadaniem. 

Lech zarobił w LE ponad trzy mln euro. Za czwarte miejsce w grupie nie otrzyma nic

Drużyna Dariusza Żurawia straciła także szanse na dodatkowe wynagrodzenie za Ligę Europy. Tu się docenia zwycięzców - za wygraną UEFA płaci 570 tysięcy euro, za remis 190 tysięcy euro. Za porażkę nie ma nic. W dodatku wynagrodzenia za konkretne miejsca w grupie przyznaje się tylko drużynom, które awansują: pierwszej milion, a drugiej pół miliona euro. Trzecia i czwarta nie dostają nic. Lech zarobił niemało: 3,49 miliona euro za awans do fazy grupowej i jedno zwycięstwo ze Standardem Liege. Ale w puli w rundzie grupowej były jeszcze do wzięcia ponad dwa miliony euro. 

Więcej o: