Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Lech rozpoczął mecz w Lizbonie w dość sensacyjnym, eksperymentalnym składzie. Dariusz Żuraw posadził na ławce rezerwowych Daniego Ramireza, Jakuba Kamińskiego, Mikaela Ishaka, a także choćby Jakuba Modera. Do Lizbony nie poleciał Pedro Tiba, a ze względu na kontuzję w meczu nie zagra Djordje Crnomarković.
Pierwsza połowa, nawet w tak eksperymentalnym składzie, w wykonaniu Lecha była przyzwoita. Mimo tego poznaniakom i tak nie udało się uniknąć straty gola - niedługo przed przerwą bramkę po rzucie rożnym zdobył Jan Vertonghen. Po przerwie "Kolejorz" posypał się totalnie, tracąc trzy kolejne gole.
- Jeśli chodzi o mecz, to pierwsza połowa była nawet niezła w naszym wykonaniu. Szkoda straconej bramki ze stałego fragmenty gry. Po przerwie, to dwa nasze błędy sprawiły, że straciliśmy gole, a Benfica złapała luz w rozegraniu - przyznał po meczu Dariusz Żuraw. - Nie byliśmy już wtedy w stanie nawiązać równorzędnej walki. Nie mieliśmy argumentów, wygrał zespół lepszy - dodał trener Lecha, cytowany przez oficjalną stronę klubu.
Niezależnie od wyniku uzyskanego w ostatnim meczu z Rangersami, Lech nie ma już szans na wyjście z grupy. - Zbieramy doświadczenie w Europie, szczególnie młodzi piłkarze. Nie bronimy się kurczowo, próbujemy grać swoje. Dzisiaj [w czwartek - red.] zapłaciliśmy wysoką cenę, bo takie błędy kosztowały nas stratę bramek - przyznał Żuraw. - Jesteśmy smutni, ale mocno wierzę w tych chłopaków i wiem, że to doświadczenie będzie procentować - zakończył.
Lech musi teraz skupić się na rozgrywkach ligowych, ponieważ w tych do tej pory radził sobie słabo. Po 10 kolejkach "Kolejorz" zajmuje 9. miejsce w tabeli, mając na koncie zaledwie 13 pkt.. W sobotę będzie miał jednak doskonałą okazję do nadrobienia strat do czołówki - zmierzy się bowiem na własnym boisku z ostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała.