Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Przez pół godziny meczu w Liege Lech grał z przewagą jednego zawodnika, a i tak przegrał. Po porażce ze Standardem Lech ma trzy punkty po czterech kolejkach grupy D. W tabeli jest trzeci - za mającymi po osiem punktów Rangersami i Benfiką.
Piotr Reiss: Byłem pewny zwycięstwa w Belgii, ale - niestety - wyglądało to tak, jak wyglądało. Lech słabo zagrał w pierwszej połowie, ale czerwona kartka Oulare z 45. minuty zupełnie zmieniła sytuację. Drugą połowę Lech zaczął naprawdę dobrze, strzelił bramkę i wydawało się, że przejął kontrolę. Trudno zrozumieć, dlaczego nagle wszystko się posypało. Nie ukrywajmy, że ten Standard Liege to był bardzo słaby przeciwnik. Zdecydowanie do ogrania.
- W Lechu widać brak koncentracji i bierność. Przy pierwszej straconej bramce wychodziliśmy z atakiem i to strata piłki przez Tibę doprowadziła do utraty gola. Ale przy drugiej bramce była po prostu bierność. Zabrakło mi w tym meczu zęba, z którym Lech zagrał z Benfiką czy nawet w Glasgow. Lech grał w Liege bez wiary w sukces, wyglądał, jakby po prostu grał mecz, który musi rozegrać. Lech traci te bramki w końcówkach nie przez brak sił, tylko przez zdecydowany brak koncentracji.
- Chyba trochę za bardzo piłkarze Lecha uwierzyli w to, że są naprawdę dobrzy. Ten zespół stać na dobre wyniki, ale pod warunkiem, że w każdym zawodnicy meczu dadzą z siebie wszystko. Jeśli wychodzili na mecz z Benfiką i Rangersami, to było widać ikrę, wiarę, była walka o każdy centymetr boiska. A tu pierwsza połowa była bardzo słaba, a w drugiej dobre było tylko 20 minut. Zagrać dobrze 20 minut to trochę za mało, żeby wygrać. Zwłaszcza w Lidze Europejskiej. Chociaż ten Standard to naprawdę tak wyglądał, że połowa zespołów z ekstraklasy by go ograła.
- Lech musi ratować cokolwiek. To co można było w Europie wypromować, to już się wypromowało i teraz trzeba walczyć, żeby w przyszłym sezonie znów wystąpić w pucharach. Lech jest w dolnej połowie tabeli ekstraklasy, czołówka mu ucieka. Ja wiem, że trener Żuraw mówi, że on myśli tylko o każdym kolejnym meczu, o tym, co będzie za trzy dni. Ale tu trzeba myśleć inaczej. Pal licho mecz w Lizbonie w następnej kolejce Ligi Europy. Trzeba patrzeć na ekstraklasę i ratować, co się da. Szanse na mistrzostwo już są znikome, ale w końcu jak Lech będzie grał o nic, to nie wiem czy na wiosnę ktokolwiek będzie chciał chodzić na stadion. W grudniu Lech musi podgonić ligową czołówkę, a nie przejmować się meczami na otarcie łez w Europie. Szanse na awans w Lidze Europy są już, nie oszukujmy się, mizerne. I Rangersi, i Benfica zagrają jeszcze ze Standardem, więc my musielibyśmy nie tylko wszystko wygrać, ale też liczyć na potknięcia rywali niezależne od nas. To nie ma sensu.