Drugie spotkanie w Lidze Europy i druga porażka Lecha Poznań. Tym razem 0:1 z Rangers FC na wyjeździe po dość wyrównanym spotkaniu. Polski zespół po tym meczu utrzymał trzecie miejsce w tabeli grupy D rozgrywek, choć wciąż nie zdobył w nich punktu.
- W szatni powiedziałem zawodnikom, żeby nie spuszczali głów - mówił dla TVP Sport trener Lecha, Dariusz Żuraw. - Pomimo porażki zagraliśmy dobry mecz. Zderzyliśmy się z zespołem solidnie grającym w defensywie i nie mieliśmy wielu sytuacji, a w takich meczach każdą trzeba wykorzystywać. Zabrakło konkretów. Piłkarze Rangers byli bardzo kompaktowi przy bronieniu. Tutaj było nam ciężko wypracować pozycje do strzałów, czy wykańczania akcji. Pod tym względem grało nam się trudniej niż z Benfiką - dodał Żuraw.
Zapytany o wpływ kontuzji na wynik spotkania szkoleniowiec nie chciał szukać w nich wytłumaczenia dla porażki. - Nic na to nie poradzimy, więc musimy sobie radzić z tym, co mamy. Te urazy nie są bardzo groźne i mam nadzieję, że zawodnicy szybko wrócą do gry. Nie chcieliśmy ryzykować ich zdrowia, żeby zagrali w tym meczu, ale teraz wierzę, że już kolejne badania potwierdzą nam, że mogą wrócić na boisko - zapewniał.
Przed Lechem teraz spotkanie w 1/16 finału Pucharu Polski, gdzie zmierzy się ze Zniczem Pruszków na wyjeździe. Już trzy dni później poznaniaków czeka jednak kolejny mecz Ligi Europy. W czwartek, 5 listopada o godzinie 18:55 zagrają ze Standardem Liege, który także nie wygrał jeszcze ani jednego spotkania w fazie grupowej LE.