Lech Poznań zagrał dobry mecz z Benfiką, ale uległ portugalskiej drużynie 2:4 (1:2) w meczu pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Polska drużyna dwukrotnie wyrównywała po golach Mikaela Ishaka, ale zawodnikom Dariusza Żurawia nie udało się utrzymać wyniku, ani odrobić strat po kolejnych golach Benfiki.
- Mamy sporo niedosytu po tym spotkaniu. To był dobry mecz i szkoda nam przede wszystkim tych straconych bramek. Benfica Lizbona przyjechała, a była chwila, że grali na czas. Chcieliśmy grać z nimi na swój sposób i ofensywnie. To nam się udało i myślę, że kibice mogli być zadowoleni z naszej gry - mówił kapitan Lecha w meczu z Benfiką, Tymoteusz Puchacz w pomeczowej rozmowie dla TVP Sport.
Wiele z niewykorzystanych sytuacji w drugiej połowie po meczu piłkarze Lecha będą jeszcze długo rozpamiętywać. - Wiemy, że Kaczarawa miał na nodze piłkę meczową, mamy to w głowach. Bardziej zapadła mi w pamięć sytuacja, w której wrzuciłem piłkę do "Skóry" (Michała Skórasia - przyp.red.), a został pchnięty. To była czerwona kartka! Vertonghen mówił Mikaelowi Ishakowi przy zejściu do szatni, że miał dużo szczęścia. On poczuł, że faulował w tej sytuacji - wskazał Puchacz.
- Czego nam zabrakło? Jakości. Pokazaliśmy dobrą piłkę, ale oddajmy szacunek Benfice. Przyjęcia kierunkowe, bramki, operowanie piłką - to wszystko było na wyższym poziomie i grali lepiej od nas. Oczywiście podnosimy coś pozytywnego z murawy, bo Benfica w wielu momentach mogła mieć z nami problem. Teraz są kolejne mecze i myślę, że jesteśmy w stanie w nich puntkować - podsumował Tymoteusz Puchacz.
Lecha w niedzielę czeka spotkanie ekstraklasy z Cracovią u siebie. Kolejny mecz w Lidze Europy rozegra już w czwartek, 29 października, gdy o 21:00 zmierzy się w wyjazdowym meczu z Glasgow Rangers.
Przeczytaj także: