"Legia? Nie chce mi się gadać". Były piłkarz Wojskowych nie zostawił suchej nitki

- Transfery były, gry nie ma. Legia chwali się akademią, ale za młodzież to można pochwalić Lecha - mówi Zbigniew Mandziejewicz, który z Legią zdobył dwa mistrzostwa i dwa Puchary Polski oraz grał w Lidze Mistrzów. W czwartek Legia przegrała w Warszawie z Karabachem Agdam 0:3, a Lech wygrał na wyjeździe z Charleroi 2:1. Mistrz Polski pożegnał się z Ligą Europy, natomiast wicemistrz awansował do fazy grupowej.

- Ostatnio w klubie było sporo zmian. To nie jest jednak żadna wymówka, ponieważ musimy wziąć odpowiedzialność za to, że g**** zrobiliśmy na boisku - powiedział Joel Valencia po kompromitującej porażce Legii.

Z pomocnikiem mistrzów Polski zgadza się Zbigniew Mandziejewicz. - Cały czas są zachwyty, jakich to Legia ma piłkarzy. No to teraz widzimy, jacy to piłkarze. Transfery były, a gry nie ma - mówi. - Ile też można powtarzać, że nasze kluby za szybko zwalniają trenerów? - dodaje były legionista.

Zobacz wideo W Legii jak u Kononowicza: nie ma grania, nie ma biegania, nie ma niczego

Mioduski do biznesu, a do piłki ktoś zamiast podpowiadaczy

Niedawno w Legii na stanowisku trenera Czesław Michniewicz zastąpił Aleksandara Vukovicia. Serb przegrał z Omonią Nikozja 0:2 w eliminacjach Ligi Mistrzów, a Polak miał poprowadzić zespół do sukcesu w eliminacjach Ligi Europy. - Wiadomo, że prezesowi tak podpowiedzieli różni doradcy. Oni zawsze podsuwają łatwe rozwiązanie. Przecież łatwiej zatrudnić nowego trenera niż zrobić poważniejsze zmiany w klubie - komentuje Mandziejewicz. - Nie mam nic do pana Mioduskiego, szanuję go, nie chcę go w żaden sposób obrazić, ale nie wierzę, że słucha dobrych podopowiadaczy. On powinien się zająć tym, na czym się zna. Niech przyciąga do klubu sponsorów, niech zarabia pieniądze, niech dba o stronę biznesową. A do spraw piłkarskich powinien sobie dobrać kogoś, kto się po prostu zna na piłce - przekonuje nasz rozmówca.

"Nie chce mi się o tym gadać"

Wobec kolejnego niepowodzenia w Europie w najbliższym czasie Legia może być zmuszona do szukania oszczędności. - Znając życie spodziewam się, że teraz zacznie się wyprzedaż. Nie chce mi się o tym gadać. Nie podoba mi się, że ktoś ma 100 złotych, a wydaje 200 - mówi Mandziejewicz. - Po co tak działać? Przecież Legia ma akademię, chwali się nią, a tak naprawdę na chłopaków z akademii nie stawia. Lech to robi, a nie Legia - dodaje.

Mandziejewicz wskazuje jeszcze jedną różnicę między Legią a Lechem. - Widać też, że w Lechu szatnia żyje, że jest atmosfera. A w Legii? Vuković mówił, że dobiera zawodników charakterologicznie, ale chyba coś nie wyszło.

Lista Legii i młodzież Lecha

Podsumowując ostatnie występy Legii w Europie, Mandziejewicz mówi tak: - Wiem, że Karabach to klub regularnie grający w fazach grupowych. Ale nie przesadzajmy, to nie jest zespół, który powinien przyjechać do Warszawy i robić z Legią co chce. Wydłuża się lista przegranych Legii z drużynami, z którymi powinna sobie poradzić. Tylko w ostatnich dwóch-trzech latach wpisaliśmy na tę listę Sheriff Tyraspol, Dudelange i teraz Omonię Nikozja oraz Karabach. To wszystko powinni być rywale w zasięgu Legii. A tu przyjeżdża Karabach i mecz wygląda tak, jak wyglądały mecze polskich drużyn kilkanaście lat temu, ale gdy przyjeżdżały Barcelona czy Real, a nie klub z Azerbejdżanu.

- Jestem legionistą, ale jestem przede wszystkim kibicem polskiej piłki. Dlatego bardzo kibicuję Lechowi. Marzy mi się, żeby w Poznaniu dalej się rozwijali ci nasi zdolni chłopcy. Idealnie by było, gdyby klub nie sprzedawał ich, gdy tylko ktoś zaoferuje pięć milionów euro. Niechby klub pograł ze trzy sezony na dobrym, europejskim poziomie, a wszystkim by się to opłaciło. Klub by zarobił więcej, ci zawodnicy odeszliby za większe pieniądze i w swoich nowych klubach mieliby lepszy start. Oby to zrozumieli nie tylko szefowie Lecha, ale też menedżerowie piłkarzy - kończy Mandziejewicz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.