Dziennik "Derniere Heure" to, co stało się w Charleroi nazywa "okrutną porażką". Dlaczego? Bo "Zebry" w drugiej połowie miały przewagę, stwarzały więcej sytuacji, ale nie potrafiły ich sfinalizować. "To był dobry mecz, z wiarą drużyny w zwycięstwo do ostatnich minut. Zabrakło wykończenia akcji i doświadczenia" - podsumowują dziennikarze, którzy przypominają, że w przypadku awansu ich drużyna do fazy grupowej Ligi Europy dostałaby się pierwszy raz w historii. Przypominają też o słupkach i poprzeczkach, które w czwartkowy wieczór obijała piłka i podkreślają "doskonałą dyspozycję" bramkarza Filipa Bednarka, który nie raz ratował poznaniaków przed stratą gola.
"Podczas gdy Charleroi śniło o Europie, zostało sprowadzone na ziemię przez ultrarealistycznego przeciwnika. Rutyniarze z Poznania wygrali po golach strzelonych z dystansu" - podsumowała mecz telewizja RTBF. Również ona jako piłkarza meczu w polskiej drużynie wskazuje Bednarka "zawodnika z niesamowitym refleksem".
Portal 7sur7.be pisze o "irytującej porażce" z Lechem nawiązując w ten sposób do wielu sytuacji, których nie wykorzystali gospodarze. "To będzie gorzka pigułka do przełknięcia dla kibiców Charleroi. Pewni siebie, po znakomitym początku sezonu, włożyli w ten mecz wszystko, co potrzeba, zabrakło im tylko najważniejszego: sukcesu – puentują dziennikarze. Podkreślają, że Polacy wykazali się maksymalną skutecznością, a "Zebrom" pozostaje kontynuowanie historycznego początku sezonu. Z przedstawicielem Ligi Europy i tak zagrają już w niedzielę, tyle że będzie to pojedynek z dobrze im znanym Standardem Liege. Charleroi jest liderem Jupiler League.
Portal Walfoot.be przypominał, że Lech nie tak dawno temu w kwalifikacjach europejskich pucharów był pokonywany przez Brugię (w 2009 roku) czy Genk (w 2018), ale Charleroi nie poszło ich drogą, a "drzwi do Europy się zatrzasnęły".
Dziennik "Le Soir" chwali swoją drużynę za druga połowę, ale podsumowuje, że ekipa Karima Belhocine’a z napastnikiem Kavehem Rezaeim na czele, nie miała w czwartek swojego dnia.
Belgijskie media nie poświęcają uwagi sędziemu spotkania, dość newralgicznemu karnemu, który podyktował w drugiej połowie i drugiej żółtej, a konsekwencji czerwonej kartce, którą za wątpliwy faul zobaczył Lubomir Satka. Piszą jedynie, że gra Belgów w przewadze nie została wykorzystana.
Lech Poznań rywali w fazie grupowej Ligi Europy pozna podczas piątkowego losowania. Będzie to pierwszy od 5 lat występ “Kolejorza” w tej fazie rozgrywek.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl
Przeczytaj także: