Po pierwszej połowie kibice Legii mogli się poczuć tak, jak kibice reprezentacji Polski na wielkich turniejach w 2006 roku i 2008, gdy Artur Boruc w pojedynkę ratował reprezentację Polski. Teraz Boruc znowu grał, ale tym razem w bramce warszawskiego zespołu. 40-latek dwoił i troił się na linii bramkowej, wielokrotnie popisując się kapitalnymi interwencjami.
Boruc skapitulował dopiero w 50. minucie. Igor Lewczuk stracił piłkę, przejął ją Owusu Kwabena i zagrał wzdłuż bramki do Patricka Andrade'a, który jedynie dostawił nogę. Dziesięć minut później było już 2:0. Abdellah Zoubir, najlepszy zawodnik pierwszej połowy, z łatwością minął Josipa Juranovicia i kopnął piłkę między nogami Boruca.
Z każdą kolejną minutą Legia gasła, jej piłkarze byli coraz wolniejsi i coraz częściej przegrywali pojedynki z rywalami. Mistrzowie Azerbejdżanu z kolei podkręcali tempo. W 72. minucie podwyższyli na 3:0. Andrade zagrał do Filipa Ozobicia, który pomimo asysty dwóch obrońców Legii, bez żadnych kłopotów, pokonał Boruca. Później wynik już się nie zmienił. W trakcie spotkania Legia oddała dwa celne strzały, zaś goście aż 13. Tym samym mistrzowie Polski czwarty rok z rzędu nie zagrają w europejskich pucharach.
Wielki powrót Lecha Poznań
Do fazy grupowej awansował za to Lech Poznań po dramatycznym meczu z Charleroi, wygrywając na wyjeździe 2:1. Był to dopiero trzeci awans polskiej drużyny do Ligi Europy, która nie "spadła" z Ligi Mistrzów. Dla Lecha to pierwszy awans do fazy grupowej LE od sezonu 2015/16, gdy przegrał w eliminacjach Ligi Mistrzów z FC Basel (1:3 i 0:1), eliminując w decydującej rundzie Videoton (3:0 i 1:0)
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: sport.kontakt@agora.pl
Przeczytaj też: